Amanda. Tę markę kojarzy chyba każdy miłośnik yerba mate na świecie. „Jest dobra, choć nie powalająca […]. Mate codzienna, w dobrej cenie i jakości, ale bez pretensji do czegoś więcej” – wyczytałem w jednej z recenzji. Przykuwa uwagę opakowaniem. W wersji klasycznej całe jest biało-czerwone. Wersje smakowe mają inne warianty kolorystyczne, ale jedną cechę wspólną – zawsze czerwone logo umieszczone jest na białym tle.
To nie przypadek. Marka Amanda ma bowiem polskie korzenie. A raczej twórca tej marki ma polskie korzenie. Ta opowieść jest o polskim królu argentyńskiej yerba mate, jego rodzinie i biznesowym imperium, które przetrwało do dziś.
Krople w wielkiej fali
Gdy tydzień temu wspominałem o pierwszych Polakach wyprawiających się do Ameryki Północnej, pisałem, że opuszczali oni Polskę u szczytu jej potęgi. Mężczyzna, od którego zaczyna się ta opowieść, wyruszył w podróż przez Atlantyk, gdy Polski od ponad wieku nie było na mapie.
Przełom XIX i XX w. to czas dużych migracji na całym świecie, w poszukiwaniu lepszego życia wyjeżdżają również Polacy. Popularnym celem ich wędrówki jest Ameryka Łacińska, w tym Argentyna.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.