W Warszawie w ramach paktu senackiego do Senatu startowała będzie Magdalena Biejat, poseł Lewicy, współprzewodnicząca partii Razem. Wobec tego, początkowo o swojej rezygnacji ze starań o mandat poinformował Roman Giertych. Jak się jednak okazuje, mecenas rozważa start.
Były lider Ligi Polskich Rodzin ogłosił niedawno zamiar kandydowania w wyborach do Senatu. Problem w tym, że opozycja porozumiała się w spawie tzw. paktu senackiego, który zakłada, że nie będzie wystawiała przeciwko sobie kandydatów opozycyjnych. Start Giertycha nie byłyby więc objęty "gwarancją" uniknięcia rywalizacji z kandydatem opozycji, co z pewnością utrudniałoby uzyskanie mandatu.
Poza paktem senackim. „Bój o Warszawę?”
Giertych przekazał nowe informacje na pośrednictwem Twittera. Poinformował, że dostaje niezliczoną ilość komentarzy na temat swojej decyzji. Większość głosów mówi, aby jednak wziął udział w wyborach, własnie w stolicy.
Giertych poinformował, że nie czuje się związany posłuszeństwem wobec decyzji paktu senackiego z uwagi na to, że Lewica publicznie deklarowała, że nawet gdyby wystartował z paktu senackiego to i tak wystawi przeciwko niemu kontrkandydata. Finalnie to Lewica zablokowała jego start.
„Skoro oni publicznie deklarowali łamanie ewentualnych ustaleń Paktu w którym uczestniczyli, to ja tym bardziej nie muszę się nimi specjalnie przejmować, skoro w nim przecież ani osobiście ani przez żadnego przedstawiciela nie uczestniczyłem. I póki co pan Zandberg z panią Żukowską i Biejat nie mają prawa przecież pozbawiać mnie praw obywatelskich” – pisze Giertych.
„Chciałbym szczególnie podziękować za słowa zachęty abym się podjął startu przeciwko kandydatowi Lewicy skierowane do mnie przez premiera Leszka Millera - mojego niegdysiejszego oponenta. Również chciałbym podziękować za wsparcie Tomasza Lisa i Adama Abramczyka i tysięcy internautów przede wszystkim z 'Sieci na Wybory'” – dodaje.
Giertych: Biejat wielokrotnie w Sejmie wspierała PiS w głosowaniach
Były minister edukacji w rządzie PiS, poinformował, że w najbliższych dniach podejmie decyzję. „Obiecuję, że w ciągu najbliższych kilku dni podejmę decyzję analizując przede wszystkim, czy rozbicie głosów opozycyjnych nie zagrozi w tym okręgu zwycięstwem PiS. Wydaje się, spoglądając na wyniki wyborcze w Warszawie, że nawet podział głosów opozycji dokładnie na pół nie skutkuje możliwością zwycięstwa PiS, ale muszę zlecić badania, abym w sumieniu był pewien, że taki wariant nie grozi. Najważniejsze jest bowiem pokonanie PiS, a nie osobiste ambicje” – czytamy na jego koncie na Twitterze.
„Jeżeli badania te okażą się pozytywne to bardzo poważnie rozważę taki start. Pani Magdalena Biejat jest osobą, która publicznie chwaliła się, że w wyborach prezydenckich w II turze w 2015 roku oddała głos nieważny. Odpowiada więc, na równi z wyborcami PiS, za wszystkie tragiczne konsekwencje karykaturalnej prezydentury Andrzeja Dudy, w tym te dotyczące praworządności i kobiet. Pani Biejat wielokrotnie w Sejmie wspierała PiS w głosowaniach. Jej lewicowość nie ma wyglądu Millera, tylko raczej Macierewicza z czasów, gdy ten biegał z koszulką ideologów komunistycznych” – pisze Giertych, nie wykluczając, że Biejat w razie potrzeby byłaby nawet zdolna przejść do PiS.
Mecenas poinformował, że podejmie decyzję „najpóźniej w środę w przyszłym tygodniu”.
twitterCzytaj też:
Spięcie Żukowskiej z Giertychem. Poszło o wybory, Lewicę i Trzecią DrogęCzytaj też:
Biejat: Musimy rozmawiać, co zrobić, żeby imigranci się integrowali