Nikołenko komentował medialne doniesienia, według których szef kancelarii NATO przyznał, że Ukraina mogłaby zostać członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego w przypadku ustępstw terytorialnych na rzecz Federacji Rosyjskiej.
"Rozmowy o przystąpieniu Ukrainy do NATO w zamian za zrzeczenie się części ukraińskich terytoriów są absolutnie nie do przyjęcia” – podkreślił rzecznik w swoim wpisie na Facebooku.
Nikołenko dodał, że Kijów zawsze zakładał, że "Sojusz, podobnie jak Ukraina, nie handluje terytoriami”.
"Świadomy lub nieświadomy udział urzędników NATO w kształtowaniu narracji o możliwości zrzeczenia się przez Ukrainę swoich terytoriów gra na korzyść Rosji. Zamiast tego w interesie bezpieczeństwa euroatlantyckiego jest dyskusja nad sposobami przyspieszenia zwycięstwa Ukrainy i zdobycia przez nią pełnego członkostwa w NATO” – podkreślił.
Wojna wróci do Europy
Z kolei doradca szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak napisał w serwisie X (dawniej Twitter): "Wymiana terytorium na parasol NATO? To dziwne. To znaczy świadomie iść na utratę demokracji, zachowanie rosyjskiego reżimu, zniszczenie prawa międzynarodowego i obowiązkowe odłożenie wojny".
Dodał, że jest jasne, że jeśli prezydent Rosji Władimir Putin nie poniesie druzgocącej klęski, reżim polityczny w Rosji nie ulegnie zmianie, a zbrodniarze wojenni nie zostaną ukarani. Wojna z pewnością powróci do Europy wraz ze wzrostem rosyjskich apetytów.
"Próby zachowania ładu światowego i ustanowienia «złego pokoju» poprzez, powiedzmy to wprost, triumf Putina nie przyniesie światu pokoju, ale przyniesie zarówno wstyd, jak i wojnę. Dotyczy to wszelkich formatów nowego «podziału Europy», w szczególności z parasolem NATO – napisał Podolak.
Czytaj też:
"Rosjanie nie mogą zrozumieć, co się dzieje". Cisi bohaterowie ukraińskiej armiiCzytaj też:
"NATO czekało na cuda, a Ukraińcy je obiecali". Gorzka analiza obecnej sytuacji na froncie