W niedzielę piknik z okazji 103. rocznicy bitwy pod Sarnową Górą miał być uświetniony przez udział policyjnego śmigłowca. Black Hawk miał stanowić główną atrakcję imprezy. Przybyła przed godz. 14 na miejsce maszyna zahaczyła o linię energetyczną, zrywając ją. Obecne na miejscu służby zareagowały szybko polecając zgromadzonym, żeby usunęli się oni z pola, z miejsca, gdzie leżała zerwana przez maszynę linia. W czasie incydent nikt nie ucierpiał.
– Pilot zachował się brawurowo, bo chciał zrobić show, przelatując nisko nad widownią, ale niestety zaryzykował życiem ludzi. Moja rodzina, żona i dwoje małych dzieci nadal nie mogą dojść do siebie – komentował pan Adam, świadek zdarzenia, dla portalu Ciechanów Inaczej.
Policyjne śledztwo
W poniedziałek policja poinformowała w komunikacie, że "Zgodnie z procedurami powiadomione zostały odpowiednie organy, w tym prokuratura oraz Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego".
"Trwają czynności związane z wyjaśnieniem okoliczności zdarzenia z udziałem policyjnego śmigłowca. [...] Na miejscu zostały przeprowadzone niezbędne czynności procesowe, a zgromadzone materiały niezwłocznie zostaną przekazane do prokuratury" – czytamy w komunikacie na stronie policji. Policja dodała, że czynności w sprawie incydentu lotniczego prowadzi też Biuro Kontroli KGP.
Piotr Tyszka, wiceszef prokuratury rejowej w Ciechanowie powiedział RFM FM, że jako podstawę wszczęcia śledztwa przyjęto artykuł kodeksu karnego mówiący o sprowadzeniu niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lotniczym. Grozi za to do 8 lat więzienia.
Prokurator poinformował, że sprawa jest na wczesnym etapie. Maszyna została już dokładnie sprawdzona przez śledczych, a protokoły z badań trafiły już do prokuratury. Trwają przesłuchania w bazie lotniczej na warszawskim Bemowie, gdzie stacjonuje Black Hawk.
Czytaj też:
Incydent z dronem w polskiej przestrzeni powietrznej. Jest oświadczenie PAŻPCzytaj też:
Wojsko zgubiło zapalnik. Gen. Skrzypczak: Nie można wykluczyć sabotażu