Już od dawna infrastruktura Krymu i stacjonujące na jego terenie jednostki rosyjskie są obiektami ukraińskich ataków. Upadł mit Krymu jako perły w koronie imperium, której Moskwa będzie strzec jak oka w głowie. Nie ziściły się obawy wielu komentatorów, zgodnie z którymi już samo podniesienie ręki na tę ulubioną zdobycz Putina groziłoby asymetrycznym, atomowym odwetem. Oczywiście takie skutki może mieć próba wyzwolenia półwyspu poprzez operację lądową. Obecnie jednak Ukraińcy skupiają się na bardzo skutecznych zresztą atakach z powietrza i aktach dywersji. W nocy z 25 na 26 sierpnia kilkadziesiąt ukraińskich dronów kamikadze, wyposażonych w materiały wybuchowe, uderzyło w koszary i magazyny 126. Brygady Obrony Wybrzeża Floty Czarnomorskiej, niedaleko miejscowości Perewalne na południowym wschodzie Krymu.
O nalocie poinformowali sami Rosjanie. Zgodnie z ich wersją dronów było 42 i wszystkie zostały zestrzelone. Z kolei Ukraińcy informują, że bezzałogowce dotarły do celu, powodując u okupantów straty w ludziach. Źródła portalu „Ukraińska Prawda” w Służbie Bezpieczeństwa Ukrainy mówią o kilkudziesięciu zabitych i rannych. „Naszym bezzałogowcom udało się obejść wszystkie systemy obronne wroga” – zapewnia rozmówca „UP”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.