Zastanawiające są losy oper Benjamina Brittena w repertuarach naszych teatrów.
Brytyjczyk związany z kręgiem W.H. Audena, wyrafinowany esteta, wdarł się do światowego repertuaru zaraz po drugiej wojnie światowej, a dziś uważany jest (moim zdaniem słusznie!) za jednego z geniuszy XX-wiecznej opery. Tymczasem w Polsce przez dekady był prawie niezauważony, a za to dziś jest jednym z najczęściej wystawianych kompozytorów spoza żelaznego i bezpiecznego kanonu, gwarantującego frekwencję dużym scenom. Grają Brittena Szczecin, Gdańsk, Poznań i Warszawa. Polska Opera Królewska ma w repertuarze dwa tytuły, „The Rape of Lucretia” oraz „The Turn of the Screw”, a Mariusz Treliński w Teatrze Wielkim Operze Narodowej na zakończenie ubiegłego sezonu zrealizował „Petera Grimesa”.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.