To, że Izrael dał się zaskoczyć Hamasowi, jest z pewnością największą klęską tego państwa co najmniej od 1973 r., tj. od wojny Jom Kippur. Wówczas armie Egiptu i Syrii zaskoczyły Izrael, spychając go do defensywy przez pierwsze trzy dni wojny. Ostatecznie Izrael odzyskał wszystkie terytoria, ale w ciągu trzech tygodni zginęło ponad 2,5 tys. Izraelczyków, a prawie 300 dostało się do niewoli. Różnica między tamtą sytuacją a obecną jest jednak taka, że wówczas walki toczyły się na Synaju i Wzgórzach Golan, czyli terenach okupowanych, a nie we właściwym Izraelu. Jeńcy natomiast znaleźli się w rękach wrogich państw rządzonych przez autorytarne, ale świeckie reżimy, a nie dżihadystycznych organizacji terrorystycznych, takich jak Hamas i Islamski Dżihad. Ponadto tamto społeczeństwo izraelskie było inne, pamiętające Holokaust, doświadczone wojnami z lat 1948 i 1967 oraz znacznie bardziej zjednoczone. Na czele państwa stały osoby z ogromnym autorytetem, takie jak premier Golda Meir czy minister obrony Mosze Dajan.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.