"Wśród nas są Palestyńczycy i Izraelczycy". Kardynał Pizzaballa: Mam rozdarte serce

"Wśród nas są Palestyńczycy i Izraelczycy". Kardynał Pizzaballa: Mam rozdarte serce

Dodano: 
Łaciński patriarcha Jerozolimy kardynał Pierbattista Pizzaballa
Łaciński patriarcha Jerozolimy kardynał Pierbattista Pizzaballa Źródło:PAP / Wojtek Jargiło
Chrześcijanie w Ziemi Świętej żyją w wielkim bólu i pośród wielkiego napięcia pełnego wzajemnych uraz, które przenika całą okolicę – mówił kardynał Pierbattista Pizzaballa.

– Mam rozdarte serce, ponieważ w mojej społeczności większość stanowią Palestyńczycy, ale są też Izraelczycy, ludzie o bardzo różnych wizjach (...) i niezwykle trudno wstawiać się za wszystkimi w tym momencie – wyznał łaciński patriarcha Jerozolimy.

Choć napięcie okazuje się trudne i męczące, to wypływa z zupełnie zrozumiałego faktu, jakim jest solidarność z własnym narodem. Kościół lokalny pozostaje szczególnie zatroskany o swych braci i siostry w Strefie Gazy. – Codziennie kontaktujemy się z nimi (…), staramy się dostarczać potrzebne rzeczy za pośrednictwem organizacji humanitarnych, przekazaliśmy też precyzyjne informacje o ich położeniu temu, komu należało, tak aby nie doszło do tragedii. Więcej zrobić nie możemy – powiedział kardynał Pierbattista Pizzaballa.

Wojna w Izraelu. Kardynał Pizzaballa apeluje

Dziennikarze Radia Watykańskiego zapytali patriarchę o kwestię zakładników, bo on sam wyraził niedawno gotowość do pójścia w niewolę w zamian za wyzwolenie innych osób. Purpurat podkreślił, że temat porwanych ludzi jest bardzo ważny i wiele podmiotów pracuje nad jego rozwiązaniem. – Pozwólmy im działać, ponieważ czym mniej się mówi o tym, tym łatwiej dojść do konkluzji – zaznaczył pochodzący z Włoch kardynał.

– Sytuacja, w której znajdują się ponad 2 mln osób mieszkających w Strefie Gazy, to znaczy, całkowite zamknięcie wszystkich granic, brak dostaw niezbędnych leków, wybuchy bomb – to nie przyniesie żadnego rozwiązania. Wręcz przeciwnie, tutaj trzeba spojrzeć z konkretnej perspektywy i przede wszystkim otworzyć korytarze humanitarne, aby ranni mogli być leczeni, ponieważ nie wszyscy z tych 2 mln osób tworzą Hamas. Potępiliśmy już, i powtarzam to jeszcze raz, czyny Hamasu w południowym Izraelu: są to okrucieństwa niemieszczące się w głowie, nieakceptowalne i niemożliwe do uzasadnienia. Jednak właściwej reakcji nie stanowi głodzenie 2 mln ludzi. (…) W tym momencie trochę dziwnie mówić o drodze do pokoju, ale jest to również konieczne, tak aby wciąż mieć w polu widzenia szerszą perspektywę. Trzeba budować pokój – stwierdził łaciński patriarcha Jerozolimy. – Nie należy mylić pokoju ze zwycięstwem. Obie strony będą musiały coś stracić, aby osiągnąć stabilność. Pozostaje oczywistym, że w tej chwili bardzo trudno przyszłoby obu narodom żyć razem, więc będą musiały żyć obok siebie, ale dość odrębnie od siebie (...). Pokój będzie również potrzebował długiej drogi, aby wyleczyć rany sprawiające ogromny ból i obecne w obu narodach – dodał.

Czytaj też:
Forum Rady Bezpieczeństwa ONZ. USA ostrzegają Iran
Czytaj też:
"Czekają tylko na rozkaz". Nowe doniesienia ze Strefy Gazy

Źródło: KAI / Vatican News
Czytaj także