"Jak można!?". W Pałacu Prezydenckim rośnie irytacja

"Jak można!?". W Pałacu Prezydenckim rośnie irytacja

Dodano: 
Pałac Prezydencki
Pałac Prezydencki Źródło: fot. Igor Smirnow/KPRP
Otoczenie Andrzeja Dudy jest zirytowane sugestiami opozycji, że prezydent będzie celowo opóźniał zaprzysiężenie rządu Donalda Tuska.

Prezydent Andrzej Duda w tzw. pierwszym kroku konstytucyjnym powierzył misję formowania rządu Mateuszowi Morawieckiemu, ale wszystko wskazuje na to, że misja ta zakończy się niepowodzeniem i ostatecznie rządzić będzie koalicja KO, Trzeciej Drogi i Lewicy. Kandydatem tych ugrupowań na premiera jest Donald Tusk.

Zgodnie z konstytucją, w ciągu 14 dni od powołania premier przedstawia Sejmowi program działania rządu wraz z wnioskiem o udzielenie wotum zaufania. Wotum zaufania Sejm uchwala bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.

Jeżeli w tzw. pierwszym kroku nie uda się wyłonić rządu, inicjatywę przejmuje Sejm. Kandydata na premiera może zgłosić grupa co najmniej 46 posłów. Sejm wybiera premiera i członków rządu większością bezwzględną w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Następnie prezydent powołuje rząd i odbiera od niego przysięgę.

Co zrobi prezydent?

Wirtualna Polska donosi o niepokoju wśród polityków Koalicji Obywatelskiej dotyczącym daty zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska. Lider KO chciałby udać się na szczyt Rady Europejskiej, który odbędzie się 14 i 15 grudnia. Oczywiście, aby tak się stało, Tusk musiałby zostać zaprzysiężony na premiera przez Andrzeja Dudę. Problem w tym, że 11 i 12 grudnia prezydent będzie przebywał w Szwajcarii. Wizyta została zaplanowana dużo wcześniej, jest więc mało prawdopodobne, że Duda zdecyduje się ją przełożyć.

W takiej konfiguracji jedynym wolnym terminem zostaje 13 grudnia. Ta data nie podoba się jednak politykom KO, ponieważ jest to rocznica wprowadzenia stanu wojennego. W środowisku Tuska mówi się, że powołanie rządu opozycji akurat tego dnia dałoby PiS możliwość stworzenia narracji o nie-polskim rządzie, który rozpoczął swoją działalność w symbolicznym dniu.

"Czy to prawda, że prezydent Duda planuje w grudniu wyjazd na narty, a potem na dmuchanie kraba i jakoś przez 2 lata nie zdąży powołać nowego rządu? To jest ten plan na przedłużenie władzy PiS?" – napisał w mediach społecznościowych rzecznik KO Jan Grabiec.

Otoczenie prezydenta odrzuca insynuacje opozycji, określając je jako niedorzeczne.

– Dziś pewne jest tylko to, że 11 grudnia jest ostatnim dniem, w którym premier Mateusz Morawiecki może zwrócić się do Sejmu z wnioskiem o wotum zaufania. Nie znamy daty ewentualnego expose Donalda Tuska i kiedy będzie głosowane wotum dla jego rządu – mówi jeden z rozmówców portalu.

Inny dodaje: "Niepoważne jest dziś wymaganie przez obecną opozycję, żeby prezydent zaprzestał pełnienia swoich obowiązków i zrezygnował z wcześniejszych planów dotyczących jego wizyt zagranicznych".

– Jak można żądać od prezydenta, żeby nic nie robił i tylko czekał na wotum zaufania dla rządu Tuska, skoro oni sami nie wiedzą i nie mówią o tym, kiedy chcą to wotum przegłosować? Prezydent ma swoje plany od dawna, wyjazd do Szwajcarii jest zaplanowany od około pięciu miesięcy – dodał.

Czytaj też:
Nowy rząd Morawieckiego. Znamy nazwisko pierwszego ministra
Czytaj też:
"Wolałbym nie rozmawiać o tym z premierem". Coraz większe problemy Morawieckiego

Opracował: Marcin Bugaj
Źródło: Wirtualna Polska
Czytaj także