Media publiczne. Płużański: Analogie do stanu wojennego są uprawnione

Media publiczne. Płużański: Analogie do stanu wojennego są uprawnione

Dodano: 
Tadeusz Płużański
Tadeusz Płużański Źródło:PAP / Jacek Turczyk
Wszystko dzieje się w sposób wątpliwy prawnie, z pogwałceniem ustaw i przepisów, w tym woli prezydenta RP. De facto jest to zamach na prawo i media – mówi historyk i publicysta Tadeusz Płużański w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Jak pan ocenia wydarzenia z ostatnich dni, w tym pierwsze wyłączenie sygnału Telewizji Polskiej od 1981 roku?

Tadeusz Płużański: Mamy wyjątkową, bezprecedensową sytuację. Odniesienie do stanu wojennego jest bardzo aktualne. Wówczas też nie było sygnału, gdy wyłączyła go ekipa Jaruzelskiego. Wówczas również zwalniano dziennikarzy z pracy, a wstawiano tych, którzy zgadzali się z takimi metodami działań i nowymi, bezprawnymi porządkami. Dziś również sygnał został wstrzymany, a duża część Polaków została pozbawiona informacji. Dziennikarze są zwalniani, nie mogą wejść do miejsc pracy. Podobnie, jak w stanie wojennym czyści się archiwa, co jest zamachem na dorobek ludzki, polską pamięć i historię, gdyż czyszczone i usuwane są treści patriotyczne i materiały o ważnych dla Polski wydarzeniach.

Tylko, gdzie szukać w prawie oparcia do takich działań?

Nie ma ich. Wszystko dzieje się w sposób wątpliwy prawnie, z pogwałceniem ustaw i przepisów, w tym woli prezydenta RP. De facto jest to zamach na prawo i media. Dlatego porównanie do stanu wojennego są na miejscu. Ponadto mamy słynne 107 minut, podczas których miało dojść do podpisania umów po przyjęciu uchwały przez Sejm. Przecież to było niemożliwe, niewykonalne. Dlatego nawet własnej, wątpliwej ścieżki nie uszanowali. Jak to nazwać inaczej, niż bezprawiem czy nawet bestialstwem w przypadku nieuszanowania archiwów?

Czy możemy mówić tu o hipokryzji wielu środowisk, od polityków, przez celebrytów, środowiska naukowe, unijne, które przez lata krytykowały rząd PiS, a teraz milczą?

Czy w demokratycznym państwie ktoś w ten sposób zarządza mediami publicznymi? Nie znamy takiego przypadku. Nawet nie wiem, czy takie rzeczy dzieją się w państwach afrykańskich. Wielu Polaków dziś otwiera oczy ze zdumienia, pytając w jakim państwie żyjemy. Dziennikarze z innych mediów, zamiast wspierać kolegów po fachu, stają obok, albo wręcz po stronie polityków rządu. Milczą również środowiska europejskie. To jest szokujące, bowiem ta karygodna sytuacja powinna spotkać się z powszechnym potępieniem. Władza ma prawo przejąć media, jednak musi się to dziać zgodnie z prawem. Warto również zwrócić uwagę na to, że inne media zyskują na tym, że nie działa stacja TVP Info, co generuje poważne straty finansowe. Przychodzą mi na myśl tutaj lata 1944-45, kiedy komuniści przejmowali władzę, kiedy pod szyldami demokracji łamano prawo, w tym prawa człowieka i przejmowano instytucje siłą.

Czytaj też:
Mastalerek: Dla Tuska najważniejsze były 3 mld zł na nielegalnie przejęte media
Czytaj też:
Politycy PiS chcą zostać w siedzibie TVP na Sylwestra

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także