– Uważam, że po marcowych wyborach prezydenckich w Rosji, Putin ogłosi trzecią mobilizację. Biorąc pod uwagę, jak krótko zajmuje Rosjanom trenowanie, przygotowywanie tego zmobilizowanego wojska, jakieś trzy miesiące później są gotowi do uderzenia – powiedział Michta w podkaście "Układ Otwarty".
– Więc jest bardzo możliwe, że będzie ofensywa rosyjska (na Ukrainę – red.) w czerwcu-lipcu, czyli mniej więcej w czasie, kiedy będziemy mieli tutaj (w Waszyngtonie – red.) szczyt NATO – dodał profesor.
Na stwierdzenie, że będzie to "kompromitacja i totalna porażka Zachodu", jeśli w tym czasie pozwoli Rosji uderzyć i zdobyć przewagę, Michta zareagował słowami: – Problem polega na tym, że Stany Zjednoczone i kraje Zachodu, kolektywnie mówiąc, zainwestowały tyle własnej wiarygodności w to wszystko, że dla państw takich jak Chiny, Iran czy Korea Północna, to jest kwestia zaufania i tego, czy Zachód jest w stanie wytrzymać, podejmując górnolotne deklaracje.
Przypomniał w tym kontekście słowa prezydenta USA Joe Bidena o tym, że Ameryka będzie wspierać Ukrainę "tak długo, jak będzie trzeba".
Wojna na Ukrainie a wybory w USA
Michta zwrócił również uwagę na fakt, że ze względu na rok wyborczy w Stanach, polityka zagraniczna zeszła na dalszy plan. Jak dodał, społeczeństwo amerykańskie jest bardzo mocno podzielone (...), "a to, czy Rosji uda się doprowadzić do jakiejś większej przewagi na Ukrainie czy nawet przełamania frontu, będzie determinowane polityką wewnętrzną w Stanach Zjednoczonych".
Podkreślił, że "Zachód potrzebuje strategii zwycięstwa". – Czasami żartuję, że USA zawsze zrobią w końcu to, co trzeba, tylko najpierw zrobią wszystko źle, żeby dojść do tego momentu, w którym tak powinno być – ocenił profesor.
Jego zdaniem jakikolwiek status quo "to jest wygrana Putina, dlatego że utrzymuje to, co uzyskał". – Patrząc na to, jak Rosjanie piszą o tych wydarzeniach i co mówią w mediach, on (Putin – red.) prowadzi wojnę z całym Zachodem. On nie prowadzi wojny z Ukrainą, więc dla niego to będzie zwycięstwo cywilizacyjne – zaznaczył Michta.
Jak tłumaczył, problem Ukrainy jest tylko częścią większego problemu dotyczącego tego, "jak ma wyglądać rola Stanów Zjednoczonych w świecie". – Jesteśmy obecnie w okresie, w którym po dwóch dekadach globalnej wojny z terroryzmem i zaangażowania w zamorskie operacje kontyngencyjne, które utrzymywały USA w stałym napięciu wojskowym, obserwujemy dość silny neoizolacjonistyczny impuls w tym kraju – powiedział.
– Z drugiej strony obserwujemy, że większość sojuszników w Europie nadal podkreśla konieczność poszukiwania rozwiązań dyplomatycznych. Największe kraje, takie jak Niemcy i Francja nie są gotowe do konfrontacji twarzą w twarz z Rosji – podkreślił profesor.
Czytaj też:
Generałowie NATO: Przygotujmy się na atak rakietowy Rosji na Europę