Dr Bryc: Putin nie zwariował. Uważa, że Rosja na Ukrainie toczy wojnę z USA

Dr Bryc: Putin nie zwariował. Uważa, że Rosja na Ukrainie toczy wojnę z USA

Dodano: 
Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin
Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin Źródło:PAP/EPA / MIKHAIL METZEL / SPUTNIK / KREMLIN POOL
Władimir Putin to człowiek służb, który uważa, że Rosja jest za duża, żeby zbankrutować. Jego logiką rządzi geopolityka, a nie gospodarka – mówi DoRzeczy.pl dr Agnieszka Bryc, politolog z UMK specjalizująca się w polityce zagranicznej Rosji.

Damian Cygan: Wojna na Ukrainie trwa już tydzień. Co wiedzą o niej zwykli Rosjanie?

Agnieszka Bryc: Większość z nich wie to, co przekazuje im Kreml albo media reżimowe. A te przekonują, że na Ukrainie nie ma wojny, tylko "operacja specjalna", która nie jest wymierzona w Ukraińców, lecz ma charakter "wyzwalania kraju z rąk faszystów i neonazistów". Kreml tworzy obraz, zgodnie z którym Rosja nie walczy z Ukrainą, tylko z "juntą, która w 2014 roku w krwawy sposób przejęła władzę".

Mamy już doniesienia, że Rosjanie mogą chcieć zainstalować w Kijowie Wiktora Janukowycza i przywrócić, jak to oni mówią, "konstytucyjny porządek w kraju". Według tej narracji Moskwa robi przysługę i "wyzwala" Ukrainę, tak jak kiedyś Armia Czerwona. Co więcej, to też jest wojna ze Stanami Zjednoczonymi na Ukrainie, jako z reżimem, który stał się "marionetką w rękach wrogów Rosji". Tak to przedstawia kremlowska propaganda, która oczywiście jest bardzo skuteczna, ale ma swoje luki. Jest bardzo dużo szczelin, które rozsadzają oficjalny przekaz.

Co to znaczy?

W Rosji ciągle działają jeszcze media krytyczne wobec Kremla, choć coraz częściej są one blokowane i obciążane karami. Kiedy zaczęła się wojna na Ukrainie, Roskomnadzor, czyli państwowy regulator internetu i mediów, zakazał używania słów "inwazja" i "wojna" do opisywania tego, co tam się dzieje. Kreml próbuje więc kontrolować przekaz, ale nie wszystko się udaje, bo są jeszcze media społecznościowe, a w nich osoby rozpoznawalne, które oddziałują na opinię publiczną i mówią wprost, że mamy do czynienia z wojną rozpętaną przez Rosję.

Co więcej, nawet w MGMIO (Moskiewski Państwowy Instytut Stosunków Międzynarodowych), czyli szkole rosyjskich dyplomatów, a jak mówią niektórzy – szpiegów, powstała petycja, w której wyrażono zdecydowany sprzeciw wobec napaści na Ukrainę, skrytykowano decyzję Kremla i wezwano do zakończenia "haniebnej i bratobójczej wojny". To naprawdę są słowa niedyplomatyczne, co pokazuje, że nie wszystkim da się zakneblować usta, a informacja, że to Rosja jest agresorem, dociera do coraz głębszych warstw społecznych. Można się więc spodziewać, że wkrótce ruszą się sondaże i nawet kremlowskie ośrodki badawcze nie będą w stanie manipulować wynikami.

Część ekspertów sądzi, że Putin cierpi na jakąś paranoję, że oszalał. Jaki jest pani pogląd?

Putin nie zwariował, tylko ma kompletnie inną racjonalność, która dla nas jest obca. Ma swoją logikę, inną niż Zachód, i nią się kieruje. Postępowanie Putina może być niezrozumiałe dla zachodnich analityków, natomiast proszę pamiętać, że na Rosję należy patrzeć i oceniać kategoriami rosyjskimi.

Czyli jak?

Putin zdecydował się pójść na wojnę, która będzie absolutnie szkodliwa i rujnująca dla Rosji, natomiast on się kieruje logiką: "jak nie teraz, to kiedy?". To jest człowiek służb, który nie czuje klimatów i argumentów gospodarczych. Dla niego gospodarka to zasób, który ma finansować militaryzację państwa. On uważa, że Rosja jest za duża, żeby zbankrutować i dla niego kwestie kosztów gospodarczych tego wszystkiego są nieistotne, ponieważ jego logiką rządzi geopolityka.

Jak to się wszystko skończy? Czy Putin zatrzyma się na Ukrainie?

Scenariusz zainstalowania w Kijowie prorosyjskiego rządu będzie tylko i wyłącznie demonstracją, bo "obalacze" legalnej władzy sami zostaną następnego dnia obaleni. Kreml ma świadomość, że jeśli ogłosi Janukowycza nowym przywódcą, to albo zostanie to kompletnie zignorowane, albo skończy się kolejnym Majdanem, który zmiecie go z powierzchni ziemi. Bez względu na to, kogo Rosjanie będą chcieli zainstalować w Kijowie, nie będzie to miało znaczenia prawno-międzynarodowego.

Niektórzy wieszczą rzeź Kijowa, ale nie wiem, czy Rosjanie odważą się na taki ruch, żeby okupować miasto, choć wtedy faktycznie można się spodziewać wszystkiego. Mogą też stanąć pod Kijowem i z tej pozycji ogłosić nowy rząd. Natomiast to wszystko świadczy tylko o tym, że Rosjanie desperacko chcą zniszczyć morale i ducha walki obrony cywilnej. Źle jest z diagnozą po stronie rosyjskiej, bo przecież muszą pamiętać, że wielokrotnie już byli obalani i nie ma szans na to, żeby dzisiaj, w sytuacji inwazji militarnej, zainstalować na Ukrainie jakikolwiek prorosyjski rząd. Natomiast kiedy Putin będzie musiał się tłumaczyć z "operacji specjalnej", to propaganda rosyjska i tak ogłosi sukces.

Czytaj też:
Ławrow wraca do ZSRR i atakuje Zachód. "Niedopuszczalne"
Czytaj też:
Tak Rosja próbuje obejść sankcje. Ukraiński minister alarmuje

Rozmawiał: Damian Cygan
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także