Nie wiedziałby, czym są nowe rytuały mszy, nie umiałby zrozumieć wielu modlitw, a całkowite zeświecczenie liturgii napawałoby go grozą. Jeszcze bardziej przeraziłby się zapewne, gdyby posłuchał nowych kościelnych nauk, czy to na temat dialogu międzyreligijnego, czy ekumenizmu. Jednak jestem pewien, kończąc ten eksperyment myślowy, najbardziej byłby zszokowany głoszoną przez obecnego papieża ze wsparciem kilku najbliższych pretorian nauką moralną i obłaskawianiem, a wręcz chwaleniem, sodomii. Nie byłoby mu łatwo wytłumaczyć, jak to się wszystko stało i w jaki sposób Kościół, który jeszcze w chwili gdy ów hipotetyczny katolik tracił świadomość chlubił się swoją niezmiennością, wiernością i stałością, przekształcił się w machinę zmieniającą świadomość, instrument inżynierii społecznej. Nie byłoby łatwo wyjaśnić, jak ze skały stał się liściem miotanym na wietrze współczesnych ideologii.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.