"Do Rzeczy" ostrzegało. Nasze przepowiednie się spełniły

"Do Rzeczy" ostrzegało. Nasze przepowiednie się spełniły

Dodano: 
Dziennikarz, publicysta i pisarz Rafał Ziemkiewicz
Dziennikarz, publicysta i pisarz Rafał Ziemkiewicz Źródło:PAP / Albert Zawada
Na początku marca do polskich kin wchodzi film "Biała odwaga". Produkcja już budzi poważne kontrowersje. "Do Rzeczy" ostrzegało, że za pieniądze polskich podatników wybiela się niemieckich kolaborantów.

Reżyserem filmu jest Marcin Koszałka. Na ekranie pojawią się tacy aktorzy jak: Filip Pławiak, Sandra Drzymalska, Jakub Gierszał, Julian Świeżewski, Adam Woronowicz i Wiktoria Gorodecka. Produkcja kosztowała aż 16 mln złotych. To bardzo dużo jak na polskie warunki. W grudniu 2020 r. Polski Instytut Sztuki Filmowej przyznał na „Białą odwagę” dofinansowanie.

Goralenvolk w polskim kinie

Film opowiada o historii dwóch braci wywodzących się z szanowanego góralskiego rodu Zawratów. Młodszy z nich, Jęderek zakochuje się w pięknej Bronce, jednak kobieta zostaje wydana za maż za jego brata Macieja. Po wybuchu wojny przed oboma mężczyznami staje poważny dylemat.

"Dumny Jędrek porzuca rodzinne strony, by szukać zapomnienia wśród krakowskiej bohemy. Na swojej drodze spotyka niemieckiego naukowca i alpinistę Wolframa, który głosi teorię, w myśl której Górale pochodzą od starogermańskiego plemienia Pragotów. Gdy wybucha wojna, Niemcy oferują mieszkańcom Podhala współpracę. Maciej Zawrat, wspierany przez wiele wybitnych rodów, zdecydowanie odrzuca tę propozycję. Jednak przekonany przez Wolframa Jędrek, mając nadzieję na odzyskanie ukochanej i ocalenie swojej społeczności przed wojenną zagładą, podejmuje współpracę" – czytamy w opisie filmu zamieszczonym na jednym z portali.

W trakcie wojny Niemcy faktycznie złożyli góralom propozycję współpracy. Na tej podstawie w listopadzie 1939 roku utworzono Goralenverein – organizację mającą skupiać górali wspierających niemieckich okupantów. Należy zaznaczyć, że nie wszyscy przedstawiciele organizacji góralskich dołączyli do tej inicjatywy. Od samego początku Goralenverein był zwalczany przez polski ruch oporu.

Ocieplanie kolaborantów

"Do Rzeczy" już w 2021 roku ostrzegało, że za pieniądze polskich podatników powstają filmy, które mają za zadanie ocieplać wizerunki kolaborantów i zdrajców z czasów II wojny światowej. W swoim tekście "Przemysł pogardy" pisał o tym Rafał Ziemkiewicz ("Do Rzeczy" 8/2021).

"Ostatnia z wymienionych instytucji, PISF, ogłosiła niedawno kolejną transzę decyzji o dofinansowaniu produkcji fabularnych (trzecią i ostatnią w roku 2020). Najwięcej, prawie 6 mln zł, ofiarowano z podatniczej kasy na projekt Marcina Koszałki „Biała odwaga” – film o Goralenvolku, czyli kolaboranckiej organizacji działającej na Podhalu w czasach drugiej wojny światowej. Trudno powiedzieć, jaki sens ma z punktu widzenia państwa polskiego przypominanie światu o tym jedynym w czasie wojny akcie zorganizowanej kolaboracji na ziemiach polskich. Szczególnie w kontekście wyznań reżysera, tłumaczącego swą fascynację Goralenvolkiem chęcią zdekonstruowania mitu górali, którzy „stali się symbolem kraju, trademarkiem, który mógłby zastąpić orła w koronie – górale witają gości, Papieża”, i to sprawia, że Polacy o ich zdradzie woleliby nie pamiętać" – pisał Ziemkiewicz.

"Wizja okupacji będzie cukierkowa, „zacząłem się wgłębiać w historię i ta zdrada z każdym miesiącem mniej była zdradą” – twierdzi reżyser. A producent dodaje, że „wgłębiając się”, odkrył, iż poparcie dla Goralenvolku było powszechniejsze, niż się sądzi, i praktycznie „nie było na Podhalu rodziny”, która nie byłaby wciągnięta w kolaborację" – dodawał publicysta.

Czytaj też:
Z nienawiści do polskości. Kto z dawnej Rzeczypospolitej robi piekło chłopów

Źródło: Gazeta.pl
Czytaj także