W czasie, gdy przez pierwszych kilkanaście miesięcy wojny na Ukrainie w Polsce w debacie o niej obowiązywała bezwzględna poprawność polityczna, a każde odstępstwo było ścigane jako „onucyzm”, na Zachodzie toczyła się swobodna dyskusja. Opisywałem ją wielokrotnie w różnych moich tekstach. Jednym z wątków tej debaty były prognozy, w jaki sposób może się zakończyć – przynajmniej na jakiś czas – ostra faza konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Bardzo często pojawiało się nawiązanie do rozejmu w typie koreańskim. Na przykład dwukrotnie – w kwietniu oraz w grudniu ubiegłego roku – pisali o tym w magazynie „Foreign Affairs” Richard Haas i Charles Kupchan, dwaj prominentni przedstawiciele amerykańskiego establishmentu w dziedzinie polityki międzynarodowej. Przewidując możliwe warianty zakończenia gorącej fazy walk, autorzy wskazują, że oczywiście strona zachodnia (tak to trzeba ująć, bo Ukraina nie jest w tym konflikcie samodzielnym aktorem) nie zgodzi się na formalne oddanie zagrabionych terytoriów Rosji.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.