W ramach protestu przeciwko polityce klimatycznej Unii Europejskiej oraz zalewaniu polskiego rynku produktami rolnymi z Ukrainy, polscy rolnicy prowadzą masowe protesty. We wtorek przybyli w tym celu do Warszawy. Popołudniu doszło do spotkania z marszałkiem Sejmu. Wśród reprezentacji protestujących nie byli obecni przedstawiciele wszystkich organizacji, m.in. NSZZ Rolników Indywidualnych "S".
Jak mówi minister rolnictwa, obecnie rozważane są wszystkie warianty rozwiązania kryzysu na granicy z Ukrainą, także ten zakładający zamknięcie granicy. Czesław Siekierski ostrzega jednak, że to rozwiązanie może negatywnie odbić się na polskich przedsiębiorcach.
– To nie jest tak, że można zamknąć granice, bo handel jest w obie strony. My, jeśli chodzi o handel ogólny, mamy dodatnie saldo na poziomie 6 miliardów euro. Jeśli chodzi o rolnictwo mamy saldo ujemne ok. 650 milionów euro, a więc tu musimy być bardzo ostrożni – powiedział na antenie Polsatu News.
Polityk wskazał, że priorytetem dla rządu będzie wprowadzenie systemu kontroli oraz uszczelnienie granicy.,– Chcemy, żeby ten przepływ towarów podlegał pewnej kontroli, żeby nie naruszał stabilności – deklarował szef resortu rolnictwa.
Co z Zielonym Ładem?
Rolnicy protestują nie tylko przeciwko zalewowi rynku przez towary z Ukrainy, ale także przeciwko Zielonemu Ładowi. Siekierski wskazał, że założenia tego programu były już renegocjonowane. Jako przykład podał zasady dotyczące stosowania pestycydów.
– W sposób bardzo zasadniczy mówiłem o potrzebie zmian odejścia od zbyt dużych wymogów Zielonego Ładu i ten proces nastąpił. Zmniejszyliśmy, jeśli chodzi o wymogi w zakresie użycia pestycydów, jest odejście od wielu wymogów w zakresie Zielonego Ładu, nie będzie karania za błędy popełnione w sposób niecelowy – stwierdził.
Czytaj też:
Siekierski: Komisja Europejska posunęła się za daleko, konieczne odejście od Zielonego ŁaduCzytaj też:
Siekierski mówi o ustępstwach KE. Konfederacja: Nie dajcie się oszukać