Po wypowiedzi prezydenta Macrona o ewentualnym wysłaniu wojsk na Ukrainę ze stolic państw europejskich popłynęły jasne oświadczenia.
Większość rządów nie zamierza wikłać swoich krajów w wojnę
Komunikaty sprowadzały się do tego, żeby pomagać stronie ukraińskiej, ale nie dołączać do wojny. Również Stany Zjednoczone wydały komunikat, w którym informują, że nie wyślą swoich żołnierzy na front. Opcję włączenia się do wojny przez NATO – paktu przypomnijmy defensywnego – wykluczył szef Sojuszu Jens Stoltenberg.
Nie wiadomo na razie jakie stanowisko prezentowały podczas spotkania w Paryżu polskie władze. Prezydent Duda powiedział po rozmowach, że "zdania są różne" i "absolutnie nie ma" decyzji o wystawieniu polskich żołnierzy, a premier Tusk zapewnił, że "Polska nie przewiduje wysłania swoich oddziałów na teren Ukrainy". Wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk oświadczył, że w Polsce nie ma pomysłu, ani projektu, żeby posłać polskich żołnierzy na Ukrainę.
Wiceszef MSZ komentuje słowa Macrona
W środę Bogdan Zalewki zapytał o tę kwestię wiceministra obrony narodowej, polityka Lewicy, Andrzeja Szejnę. Ten również jasno i wyraźnie zapewnił, że władze nie zamierzają wystawiać Polski do wojny.
– Tę wypowiedź zrozumiałem dosłownie. To jednak dzisiaj, w obecnych warunkach wypowiedź na wyrost – powiedział wiceminister. – Ewolucja myślenia prezydenta Francji na temat Rosji poszła w bardzo dobrym kierunku. To, co prezydent Francji mówił dwa lata temu, musiało ulec zmianie w obecnej rzeczywistości, która dynamicznie się zmienia – zaznaczył.
Szejna ocenił, że władze państw zachodniej Europy dopiero po pewnym czasie dostrzegły zjawiska i mechanizmy, które działały w Rosji, a które znali Polacy.
– Dla nas pewne wnioski dotyczące Rosji są oczywiste. Zagrożenie ze strony Rosji przez wieki było nie tylko realne, ale też zmaterializowane. Takich doświadczeń Francja, Hiszpania i wiele krajów Unii Europejskiej nie posiada. Dzisiaj stawiamy na pomoc zbrojną dla Ukrainy. Musimy wywiązać się z naszych zobowiązań – powiedział, nawiązując do obiecanego Kijowowi miliona pocisków.
Jego zdaniem słowa Macrona nie zostały do końca dobrze zrozumiane. – Gdy Emanuel Macron mówi o wysłaniu oddziałów na Ukrainę, chodzi o oddziały wspierające, konsultujące, ćwiczące, o sanitariuszy w ramach pomocy humanitarnej – powiedział Szejna.
Czytaj też:
Wojska NATO na Ukrainie. MSZ Francji tłumaczy słowa MacronaCzytaj też:
Bartosiak: Amerykanie mogą niestety tego chcieć, by zużywać Rosję w kontrolowany sposób