Gen. Komornicki: W bezpieczeństwie potrzebne są pokora, refleksja i niedosyt

Gen. Komornicki: W bezpieczeństwie potrzebne są pokora, refleksja i niedosyt

Dodano: 
Były z-ca Szefa Sztabu. gen. Leon Komornicki
Były z-ca Szefa Sztabu. gen. Leon Komornicki Źródło: PAP / Łukasz Gągulski
– Bezpieczeństwo i obronność to nie jest sfera, gdzie się świętuje. Tu zawsze potrzebna jest pokora, refleksja i niedosyt. Nie możemy się zachwycać sami sobą, bo to jest szkodliwe, demotywujące – mówi w rozmowie z DoRzeczy.pl gen. Leon Komornicki.

DoRzeczy.pl: Pamięta pan czas, w którym zapadały decyzje o przystąpieniu do NATO?

Gen. Komornicki: Te procesy następowały w trakcie rozpadu Układu Warszawskiego i Związku Sowieckiego. To nie pojawiło się samo z siebie. Decyzja polityczna, która dojrzewała od 1992 r., gdy w Polsce stacjonowały jeszcze wojska sowieckie. Kiedy ta myśl nastąpiła, pamiętam pierwsze spotkanie po objęciu rządu przez premiera Olszewskiego, w centrum konferencyjnym Wojska Polskiego, gdy mówił o tym premier, wtedy był pierwszy cywilny minister obrony narodowej Jan Parys. To był początek. Pamiętam słowa, które zostały wyartykułowane przez pana premiera i mam je zapisane w notatniku dużymi literami, że „rozpoczynamy marsz do struktur NATO-owskich. To nieuchronny proces, tam jest nasze miejsce i tam powinniśmy spędzać resztę swojego życia”. Te procesy nie były łatwe. Sam uczestniczyłem jako zastępca szefa Sztabu Generalnego WP w procesie przygotowania naszych wojsk do wstąpienia do NATO.

NATO to korzyści, ale również zobowiązania.

Warto pamiętać, że mamy obowiązki wobec sojuszników. Nie możemy nie zbudować dostatecznie narodowego potencjału obronnego państwa, który jest wkładem w zdolności Sojuszu. Jest gwarantem, że jako sojusznik nie sprawimy sobą kłopotów, nie będziemy zachęcać agresora do tego, żeby nas zaatakował, gdy jesteśmy niezdolni do obrony własnego kraju. Tę robotę nie do końca odrobiliśmy. Nie zbudowaliśmy na przestrzeni tych 25 lat tego, co mają Szwedzi lub Finowie, czyli własnego potencjału obronnego. Przystępując niedawno do NATO, są wkładem z wystarczającym dorobkiem, który jest wartością dodatnią. Mają potencjał adekwatny do potrzeb własnego państwa. My natomiast, jeśli popatrzymy na nasze zdolności i potencjał, to niestety nie mamy zbudowanego zaplecza dla sił zbrojnych, które odgrywa ważną rolę. Mam na myśli przemysł obronny, który powinien zabezpieczać w 100 proc. naszą armię, jeśli chodzi o amunicję, produkować to na miejscu, mieć zgromadzone w odpowiednich ilościach.

To dobry moment na świętowanie?

Bezpieczeństwo i obronność to nie jest sfera, gdzie się świętuje. Tu zawsze potrzebna jest pokora, refleksja i niedosyt. Nie możemy się zachwycać sami sobą, bo to jest szkodliwe, demotywujące. To osłabia czujność, prowadzi do zaniechań i zaniedbań. Mamy w swojej naturze to jak nas chwalą, jesteśmy próżni, lubimy pochwały. Nasi sojusznicy to rozumieją i doskonale to wykorzystają. Często chwalą nas na wyrost, a trzeba się uderzyć we własną pierś i powiedzieć – „jeszcze na to nie zasługujemy”.

Czytaj też:
Gen. Polko: Nie wszystkie państwa NATO uruchomiły swój potencjał

Źródło: DoRzeczy
Czytaj także