Rolnicy kontynuują protesty. Jak na razie żadne ich postulaty nie zostały przez władze spełnione. W środę protestujący rolnicy pojawili się przed domem Szymona Hołowni na Podlasiu. Przed wjazdem na posesję wysypali pięć ton obornika. Część mediów wpadła w furię, a sam Hołownia powiedział, że to dom jego rodziców, których przestraszyła cała sytuacja.
Kowalski: Trzecia Droga oszukuje rolników, ale tak nie wolno
Były wiceminister rolnictwa, a wcześniej aktywów państwowych zaznaczył, że nie zgadza się z marszałkiem Hołownią w 99 procentach, ale w tej sytuacji musi stanąć w jego obronie.
"Tak – jego ugrupowanie oszukuje polskich rolników i głosuje za Zielonym Ładem w Brukseli. Ale ważne jest szanować mir domowy każdego człowieka i nie atakować za błędy polityczne syna Bogu winnych rodziców. Tak nie wolno" – zaapelował w serwisie X (dawniej Twitter).
Kowalski przypomniał w środę w Sejmie, że Suwerenna Polska domaga się wprowadzenia embargo na produkty rolno-spożywcze z całej Ukrainy.
Obornik pod domem Hołowni
W ramach trwającego od wielu tygodni ogólnopolskiego protestu rolnicy przybyli w środę do gminy Sidra w powiecie sokólskim na Podlasiu. Ich celem stał się dom należący do marszałka Sejmu Szymona Hołowni.
Przed bramą wjazdową na posesję protestujący wysypali pięć ton obornika i opony. Jak wyjaśnili na transparentach, które wywiesili na płocie okalającym posiadłość, chcieli w ten sposób podziękować mu "za gazowanie i pałowanie w Warszawie". Ponadto nazwali Hołownię "zdrajcą polskiej wsi".
Incydentem przed domem marszałka Sejmu zajęła się policja. Czynności mają związek z podejrzeniem o popełnienie trzech wykroczeń: umieszczenia w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszeń (banerów – red.), zaśmiecania miejsca publicznego i zanieczyszczenia drogi publicznej.
Przyczyny protestu rolników
Rolnicy są zdesperowani. Przede wszystkim domagają się wycofania Polski z Zielonego Ładu. Druga przyczyna protestu to kwestia nieuczciwej konkurencji ze strony agroholdingów położonych poza UE, czyli na Ukrainie, a uprzywilejowanych decyzjami Brukseli.
Przed rozpoczęciem protestów polscy rolnicy wielokrotnie prowadzili strajki ostrzegawcze i tłumaczyli, że napływ produktów z Ukrainy nie jest kontrolowany i nie podlega unijnym regulacjom, co dodatkowo potęguje nieuczciwą konkurencję ze strony położonych na Ukrainie agroholdingów.
Rolnicy wezwali premiera Tuska, by natychmiastowo zamknął polską granicę z Ukrainą do czasu aż zostanie stworzona możliwość kontrolowania wszystkich towarów wjeżdżających do Polski z tego kraju. Następnie, jak postulują, należałoby wprowadzić systemowe rozwiązania w tym zakresie. Rolnicy podnoszą także kwestie dotyczące, jak twierdzą, toksyczności i niższej jakości żywności z Ukrainy.
Czytaj też:
Telus: Porozumień nie ma. To mydlenie oczu rolnikomCzytaj też:
Beger ostro o jakości zbóż, dopłatach i "aktywistach klimatycznych"