W ubiegłym tygodniu media obiegła informacja o "dzikiej imprezie", jaka odbyła się w hotelu sejmowym w nocy ze środy na czwartek. Jak informował "Super Express", na spotkaniu, w którym mieli uczestniczyć posłowie klubu Prawa i Sprawiedliwości Dariusz Matecki, Łukasz Mejza i Kamil Bortniczuk śpiewano piosenkę o Grzegorzu Braunie. Powstała ona po grudniowym incydencie w Sejmie, kiedy ten poseł Konfederacji zgasił gaśnicą stojące na sejmowym korytarzu świece chanukowe.
"O Grzegorz Braun, o Grzegorz Braun, kto zgasić świece tak będzie umiał..." – śpiewano tamtej nocy. Na miejscu miała interweniować Straż Marszałkowska. Bortniczuk w rozmowie z dziennikiem potwierdził, że piosenka, którą śpiewali posłowie, jest "sejmowym przebojem". Były minister sportu zastrzegł, że w spotkaniu uczestniczył tylko przez chwilę. – Czy głośno śpiewałem? Nie. Nie znam na pamięć tego tekstu – dodał.
– A może to śpiewała Lewica albo Konfederacja? Nie słyszałem o żadnej imprezie, nie mam nawet głosu do śpiewania – przekonywał z kolei Matecki.
Suski: Ktoś pobiegł na skargę
– Mnie tam nie było. Z tego, co wiem, ponieważ śpiewali o członku Konfederacji, to ktoś z Konfederacji pobiegł do Straży Marszałkowskiej na skargę, żeby zakończyć to śpiewanie żartobliwe o ich liderze – mówił na antenie Radia ZET wiceszef klubu PiS Marek Suski.
Powiedział, że Straż Marszałkowska miała przyjść "z kamerami, w jakiś kamizelkach kuloodpornych", a za zgłoszenie miała odpowiadać jakaś kobieta, niekoniecznie posłanka. – Tak koledzy mówili. Ja tam nie byłem przecież. Niestety nie mam wielkich talentów do śpiewania, więc pewnie bym w ogóle nie śpiewał, gdybym tam był – dodał.
Jednocześnie Suski nie spodziewa się też, że posłowie zostaną ukarani za swoje działania. – Ja bym takiej piosenki nie śpiewał, bo raczej kiczowata, no ale cóż, o gustach się nie dyskutuje. Pośpiewali i tyle – wskazał.
Czytaj też:
"Wstyd i żenada". Poseł PiS ostro o kolegach z klubuCzytaj też:
Bocheński ma otrzymać nowe zadanie od Kaczyńskiego