ĆWIERKOT | Kiedy świat wiedział już, że historii miłosnej pełnej bolesnych meandrów Kazimierza z Marcinkiewiczów z Izabell przebić się nie da, na scenę wkroczył cały na biało Jacek Protasiewicz – też polityk, też w sile kryzysu wieku średniego. Stop.
Jacek ów, lat 57, tarł ser i czynił kanapki z ogórkiem dla swej białogłowy Darii, lat 22, donoszącej pilnie o miłości – no, tu można trochę rozszerzyć: w ogóle donoszącej m.in. na studenta Oskara. Stop. Jacek ser trący zaczął ubliżać ludziom skupionym na platformie społecznościowej niepolitycznie. Stop. Podejrzewano, że Jacek znów przedawkował substancje, bo już kiedyś przedawkował, krzycząc na niemieckim lotnisku „Heil Hitler”. Stop.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.