Parlament Europejski przyjął tzw. pakt migracyjny, który ma wymusić na państwach członkowskich "solidarność" z krajami Unii, które zmagają się z "presją migracyjną".
Pakt migracyjny oznacza, że państwa, które ochroniły swoje granice przed nielegalnymi imigrantami i tak musiałby zacząć wpuszczać ich na swoje terytorium. Zakłada też zmiany w procedurach azylowych, w tym ułatwienie deportacji, natomiast nie obiera jako głównego założenia po prostu zaprzestania wpuszczania Afrykanów i Azjatów do Europy.
Thun broni paktu migracyjnego
Tymczasem europoseł Trzeciej Drogi broni założeń paktu migracyjnego i przekonuje, że będzie on korzystny dla Polski.
– Jego założeniem jest to, by osoby, które przybywają do naszych granic, były lepiej kontrolowane; by wspólnie zwalczać przemytników ludzi; by podczas kontroli lepiej i szybciej decydować, kto może zostać na naszym kontynencie, a kogo należy odesłać z powrotem; by wiedzieć, co zrobić z dziećmi, które przyjeżdżają do Europy – niektóre z rodzinami, a niektóre same – stwierdziła na antenie radiowej Jedynki.
Zdaniem polityk, wokół paktu narosło wiele nieprozumień, a część środowisk opowiada w nim "wiele bzdur".
– Opowiada się wiele bzdur, że nas zmuszą, by kogoś przyjmować, itd. Gdy do Polski napłynęło wielu obywateli z Ukrainy, to przecież bardzo nam zależało, by kraje zachodnie przyjęły część tych ludzi. Zresztą otworzyły dla nich granice; wielu z nich "popłynęło" dalej na Zachód –stwierdziła.
Przypomnijmy, że w ramach przyjętego paktu migracyjnego państwa członkowskie mają mieć wybór między relokacją Afrykanów i Azjatów ubiegających się o azyl na swoje terytorium, zapłaceniem 20 tys. euro za każdego nieprzyjętego nielegalnego imigranta lub wzięciem udziału w "operacjach" na granicach zewnętrznych Unii.
Czytaj też:
Kempa: Myślę, że Róża Thun jest mentorką Polski 2050Czytaj też:
Thun: W PE pracuje się po pierwsze dla UE, po drugie dla Polski