Chłostanie Putinem

Chłostanie Putinem

Dodano: 
Władimir Putin, prezydent Rosji
Władimir Putin, prezydent Rosji Źródło: Wikimedia Commons
Filip Memches II Można jakiemuś politykowi w pewnych kwestiach przyznać rację, a zarazem dostrzegać w nim śmiertelne niebezpieczeństwo dla swojego kraju. Internacjonalistyczna mentalność Orlińskiego chyba takiej możliwości nie ogarnia.

W warunkach polskich oskarżenia o sprzyjanie Kremlowi narażają każdego polityka na śmierć cywilną. Tyle że żadnej z dwóch głównych sił na polskiej scenie politycznej – Prawu i Sprawiedliwości oraz Platformie Obywatelskiej – nie można zarzucić, że reprezentuje opcję prorosyjską. Jest jednak między tymi partiami istotna różnica. PiS przestrzega przed wrogimi zamiarami Władimira Putina względem Polski od dwóch dekad. Tymczasem PO dokonała zwrotu. Jeszcze kilkanaście lat temu – gdy była w Polsce u władzy po raz pierwszy – jej politycy wykazywali się, przy aplauzie rodzimych opiniotwórczych mediów, ustępliwością wobec Kremla. Traktowano to jako wyraz mądrości dyplomatycznej, piętnowano zaś PiS-owską „rusofobię”. Polsko-rosyjska sielanka dobiegła kresu dopiero wówczas, gdy politycy Platformy przekonali się, że to nic im nie daje i zmieniła się koniunktura międzynarodowa. Przy czym trzeba zaznaczyć, że za ukłonami w stronę Moskwy bynajmniej nie stała jakaś rusofilia. Po prostu w PO doszli do wniosku, że skoro polityczny establishment Zachodu robi reset z Kremlem, to trzeba zachowywać się tak samo.

Amnezja to metoda

Przeszłość jednak dla Platformy i kibicujących jej lewicowo-liberalnych salonów pozostaje kłopotliwa. To Donald Tusk – a nie Jarosław Kaczyński – ma zdjęcia z Putinem na Westerplatte i w Smoleńsku. Reset jest obecnemu premierowi Polski wypominany nie od dziś. Trudno jednak po politykach Platformy oczekiwać przyznania się do błędnej polityki wschodniej. Byłoby to przecież z ich strony okazanie słabości. Dlatego postanowili serwować przekaz, że to Prawo i Sprawiedliwość jest w istocie formacją prokremlowską, tyle że swoje związki z Rosją ukrywa. I w tej kwestii również mogą liczyć na rodzime opiniotwórcze media – te same, które piętnowały niegdyś PiS-owską „rusofobię”. Taka amnezja to metoda. Swoją drogą, gwoli uczciwości, nie można pominąć również tego, że przed katastrofą smoleńską także polityka PiS wobec Rosji była inna, niż jest teraz. Obóz Jarosława Kaczyńskiego prowadził dialog z Kremlem, co się wydaje obecnie czymś kompletnie niemożliwym.

Artykuł został opublikowany w 25/2024 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także