W Sejmie premier Donald Tusk przekazał posłom opatrzone klauzulą tajności informacje w sprawie byłego ambasadora RP przy NATO. Szef rządu przywołał ustalenia Służby Kontrwywiadu Wojskowego (SKW), w myśl których Tomaszowi Szatkowskiemu zarzucono nieprawidłowe obchodzenie się z dokumentami niejawnymi, kontakty z zagranicznymi służbami specjalnymi, uzyskiwanie nieuprawnionych korzyści majątkowych, a także opieranie się na sugestiach i inspiracjach zagranicznych firm przy sporządzaniu ważnych dokumentów państwowych dot. bezpieczeństwa państwa.
– Mówimy o człowieku, który wykorzystywał dostęp do dokumentów o charakterze strategicznym, które wpływały na decyzje o zamówieniach na gigantyczną skalę – powiedział Tusk.
Szatkowski odpowiada na słowa premiera Tuska
– Nie mogłem uwierzyć, że szef polskiego rządu pomawia mnie publicznie z trybuny sejmowej, nie próbując wcześniej tego wszystkiego wyjaśnić ani zweryfikować – skomentował w rozmowie z Interią Tomasz Szatkowski.
– W ostatnich tygodniach okazało się, że muszę odpowiadać na absurdalne i uwłaczające dla mnie pytania o to, czy jestem szpiegiem obcych służb. Najpierw sugerowano, że może rosyjskich, później zmieniono narrację, że może jednak służb sojuszniczych, amerykańskich, a może brytyjskich – dodał.
– Pogłoski o mojej śmierci są przesadzone. Pracuję już z prawnikami nad odpowiedzią w sprawie słów pana premiera, bo uważam, że to wszystko poszło zdecydowanie za daleko. Jeśli w tej sprawie ochrona moich dóbr osobistych nie znajdzie innej satysfakcji, to skończy się na pozwie, tak jak w przypadku "Gazety Wyborczej" – stwierdził Szatkowski.
– Nie szukałem i nie szukam osobistej wojny z nikim. Jednak nie będę siedział bezczynnie wobec prób oczerniania mnie – podkreślił.
Czytaj też:
Sprawa Szatkowskiego. "Nie wiem, czy premier Tusk mówi prawdę"