Dama i diabeł

Dodano: 
Sala kinowa, zdjęcie ilustracyjne
Sala kinowa, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Unsplash / Kilyan Sockalingum
Wiesław Chełminiak | Ulubiony bohater Ameryki: seryjny, bezlitosny morderca powrócił!

J.T. Mollner, pojętny uczeń Tarantina, dysponując nader skromnym budżetem, stworzył widowisko elektryzujące. Księgowi z Hollywood na pewno to zauważą i docenią. Krytycy? Wystarczy użyć taśmy 35 mm i poprzestawiać akty, by padli na kolana. Reżyser, urodzony w Las Vegas, posiadł również inną cenną umiejętność. Umie manipulować widzami. Ani się obejrzysz, a już kibicujesz psychopacie. Zresztą ludzka powierzchowność może być myląca. Ten złoczyńca jawi się raczej figurą bosko-diabelskiego chowu.

W „Strange Darling” zbrodnie się celebruje. Ofiara przed śmiercią musi zaznać cielesnych lub chociaż psychicznych katuszy. Jasne, J.T. Mollner tego nie wymyślił.

Recenzja została opublikowana w 36/2024 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także