Prezydent Łotwy Edgars Rinkevics poinformował w niedzielę o rozbiciu się na terytorium kraju rosyjskiego drona wojskowego. "Liczba takich incydentów rośnie wzdłuż wschodniej flanki NATO i musimy zająć się nimi wspólnie" – zaapelował w mediach społecznościowych.
Z kolei Ministerstwo Obrony Narodowej Rumunii przekazało, że w nocy z soboty na niedzielę, z 7 na 8 września system obserwacji radarowej zidentyfikował i śledził trasę drona, który wleciał w przestrzeń powietrzną, a następnie opuścił terytorium kraju w kierunku Ukrainy. Dwa rumuńskie myśliwce F-16 zostały poderwane, by monitorować lot rosyjskiego bezzałogowego statku powietrznego. Resort podał, że o sytuacji na bieżąco informowane były struktury NATO.
"Odpowiedź powinna być sojusznicza"
Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz został w poniedziałek w Tarnowie zapytany przez dziennikarzy o incydenty dotyczące naruszenia przestrzeni powietrznej państw sojuszniczych przez Rosję.
Szef MON zaznaczył, że każda reakcja na naruszenie przestrzeni powietrznej powinna być koordynowana na poziomie NATO, a także wskazał na konieczność przestrzegania ściśle określonych przepisów, które regulują możliwość zestrzelenia obiektu w przestrzeni powietrznej kraju.
– Przepisy bardzo precyzyjnie definiują, kiedy można zestrzelić taki obiekt. (...) Odpowiedź powinna być w tym względzie zawsze sojusznicza, nie jednego państwa – powiedział Kosiniak-Kamysz. – Dlatego też musimy uzupełniać i kupować najlepszy sprzęt obrony przeciwlotniczej, żeby być lepiej przygotowanym. Z każdym dniem będziemy lepiej przygotowani – dodał.
Minister obrony narodowej podkreślił, że w tej sprawie toczą się rozmowy wśród państw członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego, ale nie ma jeszcze żadnych konkluzji.
Czytaj też:
Kolejny obiekt spadł na terytorium Polski. Akcja służbCzytaj też:
Sybiha: Konieczna zbiorowa odpowiedź sojuszników Ukrainy