W piątek premier Donald Tusk i minister sprawiedliwości Adam Bodnar spotkali się z częścią środowiska prawniczo-sędziowskiego, aby omówić pomysły na "przywrócenie praworządności". Po kilkugodzinnych rozmowach zaprezentowano założenia projektu dot. statusu sędziów powołanych po 2017 r. przez nową KRS, której obecna władza nie uznaje. Część awansów ma być cofnięta. Część sędziów, aby uniknąć degradacji, będzie mogła... złożyć samokrytykę. Mieliby przyznać publicznie, że żałują jakichkolwiek związków z KRS.
– Idea jest taka, że sędziowie, którzy zostali powołani przez nieprawidłowo powołaną KRS „zgrzeszyli”, ponieważ wzięli udział w tym przedsięwzięciu i przyjęli awans z "rąk nieczystych" – ocenił tę propozycję konstytucjonalista prof. Ryszard Piotrowski.
Tuleya krytykuje Bodnara
Jak się okazuje, pomysł wyrażania "czynnego żalu" przez sędziów nie spodobał się nie tylko ekspertom, ale także sędziemu Igorowi Tulei, znanemu z protestów przeciwko poprzedniej reformie sądownictwa przeprowadzonej przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Przyznał, że pomysł ten nie pochodzi od środowiska sędziowskiego. Dodał, że sam jest ciekawy, skąd "wzięła się taka dziwna wrzutka w tych projektach zmian".
– Nie wyobrażam sobie, aby w XXI wieku, w środku Europy, wymagano od kogokolwiek, aby upokarzał się i składał tego rodzaju oświadczenia. Myślę, że to jest absolutnie niepotrzebne. Trzeba wierzyć, że to, co zostało przedstawione w piątek, to są założenia – powiedział.
Jednocześnie Tuleya nie ma wątpliwości, że wszyscy tzw. neosędziowie powinni być usunięci z zawodu, ponieważ nie spełniają "podstawowych dwóch kryteriów".
– Jeśli decydowali się brać udział w nielegalnych konkursach przed neo-KRS, to albo nie znają prawa, albo nie mają nieskazitelnego charakteru. To ich dyskwalifikuje jako sędziów. Jestem radykałem, nie ukrywam tego – powiedział.
Czytaj też:
"Istny koszmar". Bosak o propozycji BodnaraCzytaj też:
Nieoczekiwany zwrot w głośnej sprawie. Sędziowie skarżą decyzję Tuska