O zmianach jakie w najbliższym czasie czekają kierowców mówił w piątek w Sejmie minister infrastruktury Dariusz Klimczak.
Jedna z nich ma dotknąć osoby, które mimo braku uprawnień zdecydują się usiąść za kierownicą. Za taki czyn konsekwencje będą niezwykle dotkliwe. Czasowo uprawnienia będą mogły stracić z kolei osoby, które przekroczą dozwoloną prędkość o 50 km/h na drogach jednojezdniowych dwukierunkowych poza obszarem zabudowanym
Z informacji przekazanej przez ministra wynika, że za najcięższe wykroczenia drogowe nie będzie możliwości kasowania punktów karnych.
Wśród zapowiedzianych zmian jest również ta dotycząca młodych kierowców. Tu rząd zamierza zastosować zasadę "zero tolerancji". – Przez pierwsze dwa lata od zdobycia prawa jazdy nie będzie żadnej tolerancji dla kierujących pod wpływem alkoholu. Nieważne, czy kierowca ma 18 lat, 20, czy 40. Przez pierwsze dwa lata, kiedy zdobył uprawnienia, zero tolerancji na alkohol – podkreślał szef resortu infrastruktury.
Resort chce także wprowadzenia do przepisów nowy rodzaj przestępstwa – zabójstwo drogowe. Minister konsultuje zmiany w tym zakresie z ministerstwem sprawiedliwości i ekspertami.
Morawiecki: Ułuda dla ofiar
Propozycje resortu infrastruktury jednoznacznie negatywnie ocenił były premier Mateusz Morawiecki. Jego zdaniem, są to jedynie "pozorowane zmiany", które nie doprowadzą do zmniejszenia liczby wypadków na polskich drogach.
"Zmiany w przepisach o ruchu drogowym zaproponowane w Sejmie przez ministra infrastruktury Dariusza Klimczaka to ułuda i policzek dla ofiar zabójców drogowych. Ktoś straci prawo jazdy, ale mało kto i na krótko… surowsze kary dotkną tylko niektórych… pozorowane reformy, czyli etatowy numer w wydaniu obecnej władzy. Hańba" – napisał polityk PiS.
twitterCzytaj też:
Morawiecki o migracji: Kto chce pracować, jest w Polsce mile widzianyCzytaj też:
"Czego to miało nie być". Morawiecki ostro zakpił z Tuska