DoRzeczy.pl: Jak pan ocenia konwencję w Gliwicach, na której zaprezentowano kandydata Koalicji Obywatelskiej w wyborach prezydenckich Rafała Trzaskowskiego?
Kamil Bortniczuk: Ogólnie to, co widziałem podczas spotkania w Gliwicach kojarzy mi się ze świętami. Jednak nie z Bożym Narodzeniem, ale z Wielkanocą, bo to była jedna wielka wydmuszka. Wszystko piękne od zewnątrz, piękna sala, oprawa. To wszystko z pewnością nie jest tanie i pytanie, kto za to zapłacił? W środku jednak mamy w najlepszym wypadku pustkę, żeby nie powiedzieć, że to były kłamstwa i puste slogany. Myślę, że w podobny sposób będzie można opisać całą kampanię Rafała Trzaskowskiego, wszystkie najbliższe miesiące i działania sztabu KO – wszystko piękne od zewnątrz, puste w środku.
Premier Donald Tusk powiedział, że Rafał Trzaskowski jest gwarantem zakończenia “wojny na górze”. Co pan na to?
Można na to odpowiedzieć krótko i szybko: oni zawsze kłamali, kłamią i kłamać będą. To zwykłe slogany. A jeśli mówimy o zakończeniu wojny, to proszę zauważyć, że Donald Tusk chce budować swoją politykę na rozliczeniach. Przecież właśnie Sejm uchylił immunitet prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu, który bronił dobrego imienia i honoru swojej rodziny przed człowiekiem, który w przestrzeni publicznej umieszcza oszczercze treści. Na tyle oszczercze, że nawet rosyjska propaganda nie pozwalała sobie na takie teksty, jakie pojawiają się na tych wieńcach. Słowa wypowiadane przez Tuska i Trzaskowskiego są zatem groteskowe i śmieszne.
Czy w pana ocenie w Polsce po wyborach prezydenckich, gdyby ich wynik był niekorzystny dla kandydata KO, możliwy jest scenariusz rumuński z unieważnieniem wyborów?
Przyznam szczerze, że trochę się tego obawiam. Oczywiście byłby to wówczas nie pełzający, lecz zamach stanu w pełnym wymiarze. Myślę, że ludzie masowo wyjdą wtedy na ulice, żeby protestować i walczyć o wolność i demokrację. Obawiam się tego również dlatego, że jakiś czas temu pojawiły się wypowiedzi marszałka Sejmu Szymona Hołowni, który trochę pół żartem, pół serio mówił, że można nie uznać orzeczenia Sądu Najwyższego o ważności wyborów. Gdyby tak się stało, to tylko przyspieszyłyby rozliczenia obecnej władzy. Miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie, a mówię to z pełnym przekonaniem, bo wierzę, że to Karol Nawrocki wygra wybory. Zresztą spójrzmy, jaka jest różnica. Rafał Trzaskowski w blasku fleszy, na konwencji, oficjalnie, a Karol Nawrocki pomaga nosić rzeczy dla powodzian w Lądku Zdrój.
Czytaj też:
Bryłka: Umowa z Mercosur będzie zabójcza dla polskiego rolnictwaCzytaj też:
Tusk powiedział, czemu posiwiał przez Trzaskowskiego
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.