Poznałem Davida Lyncha we wrześniu 2000 r. w Los Angeles, dokąd przybyłem wraz z organizatorami festiwalu Camerimage. Głównym celem były uroczystości ku czci Krzysztofa Kieślowskiego organizowane przez amerykańską Akademię Filmową przy współpracy Camerimage: przegląd krótkich filmów i panel dyskusyjny w Samuel Goldwyn Theater, potem dwutygodniowa retrospektywa twórczości reżysera w Los Angeles County Museum of Art. Całość uzupełniała wystawa polskich plakatów filmowych w siedzibie Akademii.
Program był ciekawy, ale nieprzeładowany, mieliśmy sporo czasu na rozmaite inne aktywności, więc członkowie delegacji rozpierzchali się po mieście każdego kolejnego dnia, wędrując za własnymi zainteresowaniami. Dzień przed powrotem do Polski chłopaki z Camerimage oznajmiły, że mają w zanadrzu niespodziankę. Pojechaliśmy do jednej z hal nieopodal lotniska LAX, gdzie w najdalszym kącie stała scenografia, na tle której robiliśmy sobie za chwilę fotki. I tak oto trafiłem wprost na plan filmu „Mulholland Drive”, a dokładnie do kuchni domu zamieszkanego przez Betty Elms, graną przez Naomi Watts.
Rzadki okaz w Hollywood
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.