Farsa w sędziowskiej todze
  • Krzysztof MasłońAutor:Krzysztof Masłoń

Farsa w sędziowskiej todze

Dodano: 
Łańcuch sędziowski, zdjęcie ilustracyjne
Łańcuch sędziowski, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Leszek Szymański
Nasze sądownictwo ukształtowało się za komuny i choć na pozór się zmieniło, to pod wieloma względami pozostało takie, jakie było wtedy. Z małymi wyjątkami. Jeśli naprawdę chcą państwo zrozumieć to, co się stało z całym naszym systemem prawnym i dlaczego należałoby go zaorać, by nawet ślad po nim nie pozostał, to proszę przeczytać książki Jana Majchrowskiego.

Koniec roku 1990. W restauracji Pod Gwiazdami, gdzie mieścił się warszawski sztab wyborczy Lecha Wałęsy, siedzą obok siebie Krystyna Pawłowicz i Hanna Gronkiewicz-Waltz, „wówczas – czytamy w »Polidrukach« Jana Majchrowskiego [Zysk i S-ka, 2024] – bardzo ze sobą zaprzyjaźnione (a potem zdecydowanie już nie) […]. Doszło do jakiegoś nieprzyjemnego starcia między szefem naszego sztabu Jackiem Stankiewiczem a Hanną Gronkiewicz-Waltz. W rezultacie dr Waltz, jak to kobieta, popłakała się, obraziła i poszła”.

Nie oddaliła się daleko: „Po wyborze Lecha Wałęsy na Prezydenta RP Lech Falandysz (już jako prezydencki minister) przedstawił mu swoje koleżanki z Wydziału Prawa i ze sztabu wyborczego: Krystynę Pawłowicz i Hannę Gronkiewicz-Waltz. Pierwszą jako kandydatkę na Prezesa NIK, drugą – na Prezesa NBP. Jak relacjonowała mi później Krysia Pawłowicz, Wałęsa ich »przesłuchanie« powierzył swojemu sui generis od finansów, czyli Wachowskiemu. Doktor Pawłowicz (której erystyczny temperament nie uległ nigdy zmianie) miała mu od razu wygarnąć, że wszystko skontroluje, rozliczy złodziei i powysyła do więzienia.

Artykuł został opublikowany w 5/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także