Szczerze mówiąc, to gmach nie tyle wysadzono, ile rozebrano w latach 2006–2008. Ale określenie „wysadzony” brzmi dramatyczniej. Jest w tym tytule rys oskarżenia i poczucia krzywdy. To nie pierwszy budynek, który mocniej tkwi w zbiorowej wyobraźni po zniknięciu niż w czasach, gdy stał w pełnej swej glorii.
Wystawa odbywa się w odbudowanym niedawno zamku królewskim Hohenzollernów, który stanął dokładnie w miejscu zdemontowanego gmachu. Tłumy byłych „dederonów” i Niemców urodzonych już po upadku muru oglądają z przejęciem nieliczne pamiątki z tej honeckerowskiej Atlantydy.
Dla ludu i… dla siebie
Komuniści zawsze lubili kreować własne pałace. Gdy na czele zbrojnych mas zdobywali siedziby królów i wielmożów, przemianowywali je po zwycięskiej rewolucji na pałace ludowe. Potem zaczęto budować je jako pomniki chwały nowej władzy. Zawsze znajdowały się w nich wielkie sale kongresowe, w których błyszczeć mogli pierwsi sekretarze postępowych partii.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.