Historyk udzielił wywiadu w radiowej Jedynce. Podczas audycji "Historia bliska" podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat poszukiwania szczątków ofiar ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów.
Pod koniec kwietnia na terenie dawnej wsi Puźniki na Podolu (przed II wojną światową województwo tarnopolskie II RP, obecnie Ukraina) rozpoczną się prace ekshumacyjne. Zespół badaczy będzie składał się z ekspertów różnych dziedzin, w tym antropologów, archeologów, specjalistów medycyny sądowej oraz genetyka.
Ekspert: Wiele pozostaje do przebadania
– Będziemy mogli sięgnąć jedynie po wierzchołek ogromnej góry lodowej, która wciąż pozostaje do przebadania – podkreśla Markowski w radiowej Jedynce.
Ekspert przypomina, że dotychczas na terenie dzisiejszej Ukrainy przeprowadzono około dziewięciu akcji poszukiwawczo-ekshumacyjnych. W wyniku tych prac ponownie pochowano jedynie kilkaset ofiar. – Mówimy o 800 osobach w skali dochodzącej nawet do 100 tys. ofiar. To pokazuje, jak daleka jeszcze przed nami droga – podkreśla. Jednocześnie zwraca uwagę, że pełne odnalezienie wszystkich zamordowanych Polaków jest z wielu względów niemożliwe.
Rozmówca Michała Wójcika zaznacza, że niektóre miejsca pochówku nie przetrwały do dzisiejszych czasów, ponieważ zostały zniszczone po wojnie, a ostatni świadkowie tych tragicznych wydarzeń już odeszli. – Z drugiej strony należy pamiętać również o tym, że taktyką sprawców było uprowadzanie pojedynczych osób narodowości polskiej czy żydowskiej, a także uprowadzanie rodzin oraz grup dochodzących do 50 osób. Takie osoby zabijano i skrycie chowano w miejscach, których nigdy prawdopodobnie nie poznamy – wyjaśnia dr hab. Markowski.
W lutym 1945 roku w Puźnikach kureń (batalion) UPA dowodzony przez Petra Chamczuka dokonał masakry mieszkańców, a zabudowania wsi zostały spalone. W wyniku brutalnego ataku życie straciło ponad 80 osób, głównie kobiety i dzieci. W 2023 roku badacze z Fundacji Wolność i Demokracja odnaleźli co najmniej jeden z masowych grobów. – To, ile osób zostało tam pochowanych, będzie możliwe do stwierdzenia dopiero na wiosnę, kiedy w pełni otworzymy tę mogiłę – wyjaśnia ekspert w rozmowie z radiową Jedynką.
Markowski uważa, że ekshumacje otworzą szeroką dyskusję na temat przeszłości. – Narody nie są w pełni odpowiedzialne za zbrodnie swoich przodków, są natomiast odpowiedzialne za pamięć. Mam wrażenie, że Ukraina nadal czeka na "odrobienie swojej lekcji" pod kątem tego, jak zachować się wobec polskich ofiar, które do tej pory spoczywają w bezimiennych mogiłach – podsumowuje przedstawiciel Instytutu Pileckiego.
Ministerstwo Kultury ukrywa miejsca ekshumacji?
Ministerstwo Kultury nie będzie informowało o miejscach, gdzie planowane są ekshumacje polskich ofiar zbrodni popełnionych przez ukraińskich nacjonalistów – podała w niedzielę "Rzeczpospolita".
Gazeta na swojej stronie internetowej cytuje odpowiedź, jaką otrzymała od resortu kultury na pytanie, ile wniosków zaakceptowała strona ukraińska na przeprowadzenie ekshumacji, a także gdzie one się odbędą.
"Z uwagi na wrażliwy charakter sprawy komunikacja skierowana do opinii publicznej dotyczyć będzie wyłącznie efektów prowadzonych prac, tj. zakończonych etapów działań. O realizacji poszczególnych etapów informowane są na bieżąco osoby, organizacje, urzędy i instytucje zaangażowane w prowadzone sprawy" – stwierdziło MKDiN.
Ministerstwo poinformowało redakcję "Rz", że polskie instytucje – to m.in. IPN i prywatne fundacje – złożyły formalnie ok. 15 wniosków o poszukiwania i ekshumacje.
Czytaj też:
Banderyzm i "kłamstwo wołyńskie" będą zakazane? Burzliwa debata w SejmieCzytaj też:
Połowa Polaków nie chce Ukrainy w UE bez rozliczenia Wołynia