DoRzeczy.pl: Przed nami najpewniej rozmowa Trump–Putin. Czego się pan spodziewa? Jakie mogą być jej efekty?
Prof. Jarosław Szczepański: Nie spodziewałbym się wielkiego przełomu. Wydaje mi się, że będzie to przede wszystkim rozmowa o charakterze dyplomatycznym, mająca pokazać, że Stany Zjednoczone i Rosja chcą rozmawiać. Głównym celem jest stworzenie wrażenia, że istnieje forum dialogu i że obie strony są na nie otwarte. Prawdopodobnie na spotkaniu pojawi się temat 30-dniowego zawieszenia broni, ale czy faktycznie do niego dojdzie, trudno przewidzieć. Rosja może czuć, że wciąż ma szansę poprawić swoją sytuację na froncie i będzie chciała poczekać na bardziej sprzyjający moment do negocjacji. Widać to zwłaszcza tam, gdzie wycofują się ukraińskie wojska – m.in. z obszarów w trudnym, górzystym terenie.
Po tym, jak przez ostatnie tygodnie mogliśmy obserwować działania prezydenta Donalda Trumpa, czy w pana ocenie wyłania się jakaś spójna strategia pokojowa? Czy to raczej improwizacja i próba zakończenia wojny za wszelką cenę?
Myślę, że od początku realizowany jest dość konsekwentny plan. Podstawą tej strategii wydaje się zaakceptowanie części rosyjskich postulatów, w tym uznanie, że granica będzie tam, gdzie obecnie przebiega linia frontu. W praktyce oznaczałoby to, że aneksja tych terytoriów stanie się faktem. Choć formalnie Ukraina może nigdy tego nie uznać. To przypomina sytuację z Krymem. Zachód oficjalnie nie uznaje jego przyłączenia do Rosji, ale jednocześnie nikt nie spodziewa się, że Krym wróci do Ukrainy. Jeśli chodzi o perspektywę członkostwa Ukrainy w NATO i Unii Europejskiej, to również widać tu ukłon w stronę Rosji. Pytanie, jak Trump zamierza rozwiązać kwestię obecności wojsk NATO w regionie. Wydaje mi się, że jego priorytetem jest brak amerykańskich żołnierzy na Ukrainie, co może prowadzić do osłabienia parasola ochronnego Sojuszu. Jednak kluczowym elementem, który ma zabezpieczyć Ukrainę przed kolejnymi atakami, jest amerykańska obecność gospodarcza – inwestycje, kapitał oraz osiedlanie się tam amerykańskich obywateli. Ukraina mogłaby stać się hubem dla gospodarczej ekspansji USA w Unii Europejskiej, zwłaszcza w sektorze energetycznym i surowcowym. Nie można zapominać, że Ukraina ma duże zasoby surowców krytycznych, w tym metali ziem rzadkich. W tym układzie każdy coś dostaje. Putin zyskuje uznanie zdobyczy terytorialnych, Trump – możliwość rozwoju amerykańskich interesów gospodarczych, a Europa... no cóż, Europa na tym wiele nie zyskuje.
Donald Trump sugerował, że jego głośna konfrontacja z Zełenskim w Białym Domu była częściowo zaplanowana, by zmusić Ukrainę do podjęcia „słusznych” decyzji. Wierzy pan w tę narrację?
Donald Trump często przedstawia siebie jako wielkiego stratega, który wszystkim zarządza i kontroluje sytuację. Trudno więc powiedzieć, na ile jego wersja jest zgodna z rzeczywistością. Jednak faktem jest, że po tym spotkaniu pozycja negocjacyjna Ukrainy osłabła. Dyplomaci ukraińscy byli wyraźnie niezadowoleni z przebiegu tej wizyty i decyzji Zełenskiego. Ostatecznie jednak wrócił on do rozmów, co było przewidywane już wcześniej.
Czytaj też:
Mentzen u prezydenta Dudy. Zaskakujący wpisCzytaj też:
Kłótnia w Białym Domu była zaplanowana? Trump ujawnia ważne informacje
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.