Zełenski-Trump w Białym Domu, czyli fiasko udanych rozmów

Zełenski-Trump w Białym Domu, czyli fiasko udanych rozmów

Dodano: 
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i prezydent USA Donald Trump w Białym Domu
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i prezydent USA Donald Trump w Białym Domu Źródło: Wikimedia Commons
Maciej Korkuć | Sławne spotkanie Trump-Zełenski w Białym Domu przebiegło w niemal familijnej atmosferze. Prawie do końca. Uwierzy tylko ten, kto oglądał całość.

Zapis rozmowy Trump-Zełenski z 28 lutego jest i już pozostanie dokumentem historycznym. Od razu po zakończeniu tej rozmowy było widać, że przejdzie ważnym punktem odniesienia w historii powszechnej a jeszcze bardziej w historii mediów. Niestety większość komentarzy na temat tej rozmowy, jakie przetoczyły się przez polskie media, opierała się o drobny fragment tylko końcowej części nagrania. Kilka minut z pięćdziesięciu. Na podstawie ułamka zapisu oceniano całość. Przy tym wielu wbijało ludziom, że ta rozmowa przed kamerami to negocjacje. Dziennikarze i politycy i z prawa i z lewa ścigali się w emocjonalnych wywodach. Stąd dziwaczne głosy: o zaplanowanym z premedytacją upokorzeniu, o celowo przygotowanym pokazie siły jednego lub nieustępliwości drugiego.

Warto więc przyjrzeć się całości aby nabrać dystansu. I zrozumieć jak łatwo manipulować naszymi emocjami. To historia najświeższa z możliwych ale już historia. Nie ma więc przeszkód aby pokusić się na tym etapie o stricte historyczną analizę zawartości tegoż video-dokumentu.

Przede wszystkim: to nie jest zapis negocjacji. Z pierwszych wypowiedzi prezydentów dowiadujemy się, że obaj są już po udanych uzgodnieniach zasad porozumienia. To co pokazują kamery to medialna pokazówka w Gabinecie Owalnym. Spotkanie z dziennikarzami po tym, co już uzgodniono. Każdy miał w tych rozmowach nieco inne cele. Możliwe, że dla Trumpa ta pokazówka to najważniejszy element harmonogramu tego dnia. Ewidentnie chce na żywo milionom Amerykanów pokazać własną skuteczność. Chce pokazać jak mimo wcześniejszych medialnych zgrzytów załatwia z Zełeńskim w absolutnie doskonałej atmosferze nowe porozumienie. Miliony Amerykanów mają zobaczyć, że pomoc będzie kontynuowana ale nie jak za Bidena, za darmo, ale inaczej: z uwzględnieniem interesów amerykańskich podatników.

Od początku atmosfera doskonała. Później ma się odbyć – jak słyszymy – wspólny lunch obu prezydentów i kontynuacja tego owocnego spotkania w „East Roomie”.

Podziękowania i komplementy

Od początku obaj prezydenci są w dobrych humorach. Konferencję rozpoczyna Trump, jako gospodarz. „Pracowaliśmy bardzo ciężko. Odbyliśmy bardzo dobre rozmowy” – mówi. Dziękuje Zełeńskiemu. Podkreśla, że znają się od długiego czasu. Komplementuje Zełeńskiego, docenia możliwość wspólnej pracy z nim. Stwierdza, że to wielkie zobowiązanie dla USA.

Kiedy tłumaczy, że rozmawiał z prezydentem Putinem – Zełeński słucha, nie przerywa. Trump mówi o tysiącach zabijanych żołnierzy. Z obu stron. „Chcemy to zatrzymać” – i zaznacza, że administacja Bidena nie rozmawiała. Gdyby on był prezydentem do wojny by nie doszło. Dwukrotnie przy tym podkreśla „niewiarygodną dzielność” ukraińskich żołnierzy. Wspomina o amerykańskim „wspaniałym wyposażeniu” ale podkreśla, że musi być ktoś, kto używa tego wyposażenia. Wyraża wielki szacunek za walkę – komplementy kieruje pod adresem ukraińskich generałów, żołnierzy i samego Zełeńskiego. „Musi Pan być bardzo dumny z nich”. Zełeński z pogodną twarzą przytakuje. Potwiedza dumę. Trump się uśmiecha szeroko. Mówi, że to zaszczyt go gościć. Dziękuje mu jeszcze raz za tę wizytę.

Zabiera głos Zełeński. On także dziękuje za zaproszenie. Także wyraża nadzieję, że dokument który podpiszą będzie pierwszym krokiem do realnych gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. Chce rozmawiać o tym, co USA mogą zdobić itd. Trump słucha, potakująco kiwa głową. Nie przeszkadza. „Putin to zabójca, terrorysta ale mam nadzieję, że razem możemy go zatrzymać” – stwierdza Zełeński. „Dla nas jest bardzo ważne aby ocalić nasz kraj, nasze wartości, naszą wolnoś

, demokrację”. Trump wie, że to oglada również Putin, z którym zamierza negocjować. Nie przyłącza się ale też nie przerywa. Słucha. Nie przeszkadza nawet kiedy padają stwierdzenia Zełeńskiego, że „nie ma mowy o kompromisach”. Czasem potakuje ze zrozumieniem. Zełenski komplementuje USA, amerykańską broń. Mówi o odzyskiwaniu skradzionych przez Rosjan 20 tys. dzieci. O uwalnianiu jeńców. Pokazuje Trumpowi zdjęcia. Ten je ogląda, okazuje skupienie, współczucie. Zełeński dziękuje. Trump również.

Życzliwe rozbieżności

Po tym wstępie Trump prosi dziennikarzy o pytania. Jest ich dużo. Atmosfera absolutnie przyjacielska. Kiedy Trump wspomina o rozmowach z Putinem. Mówi, że zna go od długiego czasu. Ewidentne, jest, że chce zachować pewien balans skoro ma z Putinem rozmawiać. Jak ponownie wspomina tysiące żołnierzy ginących w ciągu tygodnia podkreśla, że ma na myśli żołnierzy rosyjskich i ukraińskich. „Chcemy mieć możliwość, aby to zatrzymać”. Ewidentnie najważniejszym dla niego celem jest pokazać, że pozytywnie różni się od Bidena. Stąd krytykuje administrację poprzednika. Mówi, że Europa dawała mniej pieniędzy niż USA. I w tym kontekście wspomina o konieczności ochrony amerykańskich podatników. „To jest niewiarygodnie porozumienie dla Ukrainy ponieważ generuje wielkie nasze inwestycje w tym kraju”.

Zełeński chce coś dodać. Trump uprzejmie zatrzymuje przekrzykujących się dziennikarzy aby pozwolili mu zabrać głos. Zełeński mówi o przyszłym otwieraniu terminali LNG. I wchodzi w lekką polemikę z rozmówcą. Bronić skali wsparcia ze strony Europejczyków. „Ale dają jej o wiele mniej” – wtrąca Trump. I powtarza to filuternie pochylając głowę ku Zełeńskiemu. Ten oponuje ale obaj się uśmiechają. I zostawiąją ten spór na boku. Obaj mówią: „OK”. To nie jest kluczowa kwestia w medialnym spektaklu. Miny pozostają radosne.

Pytanie o to jak Trump chce się zapisać w historii pokazuje istotę tej konferencji. Trump korzysta z okazji. „Mieliśmy wielkie 35 dni i już mamy wielkie osiągnięcia. To była bardzo dobra praca” – mówi. „I nigdy w historii nie było takiego pierwszego miesiąca od otwarcia prezydentury jak ten”. I znów przypomina, że gdyby był prezydentem to ta wojna nigdy by się nie rozpoczęła.

Zełeński zapytany czy prezydent Trump jest jego zdaniem po jego stronie. „Jak Pan sądzi” – pyta Trumpa z uśmiechem. „Głupie pytanie” – odpowiada prezydent USA – „Zgaduję, że nie byłoby nas tutaj”. Wśród śmiechu oddaje głos Zełeńskiemu. Ten mówi jednoznacznie, że prezydent USA jest po „naszej stronie”. Wyraża przekonanie, że USA i Prezydent Trump nie zatrzymają pomocy militarnej. I zaznacza, że to Rosjanie „weszli na nasze terytorium, to oni zaczęli tę wojnę”. Wyraża nadzieję, że Trump wraz z sojusznikami będzie mógł zatrzymać Putina. Mówi szarmancko, że jeśli to Trumpowi się uda, to jego portret zawiśnie na ścianie w Gabinecie Owalnym.

W kolejnym pytaniu do Trumpa wraca kwestia uprzednio wyrażonej niezgody Zełeńskiego na kompromisy z Rosją. Odpowiada, że nie ma żadnych porozumień bez kompromisów. Trump wyraża gotowość wypracowania porozumień przy stole z każdym. Chce być mediatorem między obu stronami. Następnie przyznaje, że chce przejść do historii jako „twórca pokoju”. Przy okazji przypomina skalę swego zwycięstwa wyborczego.

Pojawia się mało poważne pytanie do Zełeńskiego o garnitur. Są szerokie nawiązania do Izraela i Hamasu. Żartują obaj się śmieją. Trump zadowolony. Mówi o tym, że najważniejsze jest dojść do porozumienia, które zakończy wojnę. Zauważa, że jeśli będą na Ukrainie pracownicy USA to też to będzie powiększać ukraińskie bezpieczeństwo.

Pominięte faux pas

Zełenski w kontekście gwarancji bezpieczeństwa zaczyna mówić, że Putin 25 razy złamał swoje – również podpisane – zobowiązania od 2014 roku. I wtedy Trump delikatnie wchodzi mu w słowo zaznaczając: „Nigdy nie złamał wobec mnie”. Powtarza to trzy razy! Trudno nie zauważyć, że to czuły punkt. Wszak chce pokazać, że poprzednicy byli nieudolni a on nie. Ich ogrywano a jego – nie. Dyplomatyczne opuszczenie tego wątku nie przyniosłoby Zełeńskiemu wielkiej szkody. Tymczasem on brnie dalej. „Nie, Pan też był [w tym czasie] prezydentem”. I podkreśla, że w 2016 Trump był prezydentem. Przypomina „format normandzki”. Trump poważnieje. Zełenski nie patrzy, że nie zyskuje niczego a psuje Trumpowi narrację przed tymi milionami telewidzów. Siłą rzeczy podkreśla, że również Trump był już przez Putina ogrywany. Trump milczy. Słucha dalej. Zmienia mu się wyraz twarzy ale słucha. Zełeński mówi, że Putin wysyła rakiety balistyczne mimo że wie, iż prezydent USA chce skończyć tę wojnę. A Putin „nie chce skończyć”. Putin Ukraińców nienawidzi, twierdzi, że nie sa narodem. „Chce nas zniszczyć”. Trump zamyślony ale nie przerywa, choć atmosfera już nie jest tak szampańska jak wcześniej.

Zełeński mówi, że są zasady: kto zaczął wojnę – ten płaci. Wszystkie pieniądze na odbudowę. Trump wtedy podkreśla dystans. Mówi, że jest pośrodku. Ożywia się kiedy dziennikarz mówi, że jest z Polski. Mówi, że jest bardzo przywiązany do Polski, która płaci więcej niż musi. Mówi o NATO, że USA powinni płacić równo z Europą. „Nas oddziela ocean ale powinniśmy być równi”.

Trump twierdzi, że zatrzymał wiele wojen. Zełenski się uśmiecha i tłumaczy, że przyszłe negocjacje są zrozumiałe ale „to wojna Rosji przeciw Ukrainie i ukraińskiej ludności”. Mówi, że USA to najsilniejszy partner Ukrainy. A jednocześnie, że Europa jest bardzo ważna. „My bronimy Europy” – dodaje. Minęło już ponad pół godziny tej rozmowy. Zełenski jakby zapomina, że to nie jest kolejne jego indywidualne wystąpienie przed parlamentem. Nakręca się wchodząc w nowe tony. „Jak Prezydent powiedział, macie duży piękny ocean”. Mówi, że Putun chce ponownie włączyć kraje bałtyckie do swojego imperium. „I jeśli my się nie utrzymamy, wy, wasi amerykańscy żołnierze – będziecie walczyć. Czy macie ocean czy nie – wasi żołnierze będą walczyć”. Za sekundę żartuje z dziennikarzami. Nie widzi że atmosfera trochę siadła. Kiedy poważny już Trump zaczyna mówić o budowaniu pokoju robieniu porozumień, dużo miast było zrujnowanych, Zełenski bezceremonialnie wchodzi mu w słowo tłumacząc, że nie ma racji..Nie daje mu dokończyć zdania, sam mówi, że jednak miasta żyją, ludzie pracują, dzieci chodzą do szkół „Ukraina walczy i żyje” Trump cierpliwie słucha. „A może to Putin rozpuszcza takie informacje, że on nas zniszczył” – mówi Zełeński. Trump milczy. Już swego wywodu nie kończy.

Wstęp do pyskówki

Po kolejnym pytaniu Trump jeszcze tłumaczy: „Całe moje życie to porozumienie. Jestem w tym niezły”. Dodaje, że jest „w środku bałaganu”. W kontekście nowego pytania prosi o wypowiedź Marco Rubio. Mówi też dwa słowa J.D. Vance. Już nie ma tak familiarnej atmosfery ale jest poprawnie. Ogień różnych pytań. Czy USA będzie chronić te złoża mineralne? „Porozumienie to załatwia” – odpowiada Trump. „Ja nie jestem w sojuszu z Putinem, ja nie jestem w sojuszu z kimkolwiek, ja jestem w sojuszu z USA”. Zmierza do końca. Wtedy Vance tłumaczy, że Putin napadł na Ukrainę ale krok w stronę pokoju to dyplomacja. Tłumaczy jak ważne jest to, co Trump robi. Ale jest poważnie. Wtedy włącza się Zełenski. Pyta czy może zadać Vance’owi pytanie. „Oczywiście”

Mówi, że Putin okupuje dużą część Ukrainy, w tym Krym od 2014. I wylicza na palcach, że w czasie tych lat prezydentami byli Obama, Trump, Biden, i teraz znowu Trump. „Nikt go nie zatrzymał od 2014 r. Putin „okupuje, zabija ludzi”. Trump łagodnie zaznacza, że w 2014 go nie było w Białym Domu. Ale Zełenski tłumaczy, że od 2014 r. sytuacja jest taka sama. Nikt Putina nie zatrzymał. „My mieliśmy z nim negocjacje”. Mówi do Vance’a już pouczającym tonem. Wspomina o porozumieniach podpisanych w obecności Merkel i Macrona. Ale Putin „nie przestrzega żadnych porozumień”. Czyli: znów pokazuje, że Trump dawał się oszukiwać dokładnie tak samo jak Obama i Biden. „O jakiej dyplomacji Ty mówisz? Co ty masz na myśli?” – pyta Zełenski. Vance zaczyna się tłumaczyć. Zełeński już siedzi z założonym rękami, przerywa mu, patrzy z wysoka. Trump z poważną miną milczy. To jest ten moment, w którym temperatura spotkania gwałtownie wzrasta. Wtedy dopiero Vance zaczyna mówić lekko podniesionym o wdzięczności wobec USA, przypominając„z całym szacunkiem”, że siedzą tutaj „przed amerykańskimi mediami”. Zełeński przerywa, odpytuje czy Vance był na Ukrainie. To 43 minuta spotkania. Dalsze siedem będą oglądać wszyscy.

Trumpowi potrzebna była możliwość wykazania przed milionami wyborców, że on jest i skuteczny, i dba o Amerykanów lepiej niż poprzednicy. To klucz: jest inny niż Biden i prezydenci z przeciwnego obozu. I podkreślić ponownie, że będzie twórcą pokoju – jak obiecywał w kampanii. Kto kilka dni później obejrzy wystąpienie Trumpa przed Kongresem – dowie się, jak bardzo to dla niego było ważne: pokazać ile potrafił dokonać w ciągu zaledwie miesiąca prezydentury.

Trudno nie zauważyć, że kiedy rozpoczęła się ta konferencja Zełeński już osiągnął co chciał. Miał to, czego potrzebował: uzgodnione porozumienie, które zapewnia dalszą pomoc USA dla Ukrainy. Przy tym mógł powiedzieć swoje i o Putinie i o wojnie.

Czy można to było popsuć? Jak widać – można.

Do porozumienia i tak powrócono. Jednak w dyplomacji wielką wartość mają też osobiste relacje utrwalone w mediach. Tych już na linii Zełenski – Trump tak łatwo odbudować się nie da.

I to w dalszej perspektywie może być dla prezydenta Ukrainy kosztowna strata – nawet jeśli w kolejnych tygodniach to będzie pokrywane dyplomatyczną poprawnością w relacjach obu prezydentów. Tym bardziej, że jest oczywiste, iż Trump w osobistych negocjacjach z Putinem będzie reprezentował przede wszystkim interesy USA. Ukraińcy muszą liczyć na to, że w takiej konfiguracji Trump będzie też rzecznikiem strony ukraińskiej. Powinien taką rolę pełnić – chociaż nasze doświadczenia z czasów II wojny światowej przypominają, że w niektórych układach Waszyngtonowi łatwo o ustępstwa cudzym kosztem. A Moskwa ma długie tradycje w ogrywaniu Zachodu. W takich sytuacjach wiele zależy również od woli i determinacji negocjatorów. I – czy nam się to podoba czy nie – osobiste sympatie oraz antypatie wtedy również mają znaczenie. Szczególnie te demonstrowane przed milionami wyborców.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także