Biały Dom w walce z nielegalną imigracją sięgnął po wyjątkowo dotkliwe narzędzie. Partnerem dla Donalda Trumpa jest tu prezydent Salwadoru, który urządził piekło tamtejszym gangom.
Przede wszystkim nie przyjeżdżajcie do naszego kraju nielegalnie. Zostaniecie wydaleni i będziecie pociągnięci do odpowiedzialności” – mówiła ze śmiertelnie poważną miną Kristi Noem, sekretarz bezpieczeństwa krajowego Stanów Zjednoczonych. Przekaz polityk Partii Republikańskiej wzmacniało grożenie palcem, ale ważniejsze od słów i gestów było tło. Noem przemawiała do kamer w CECOT (hiszp. Centro de Confinamiento del Terrorismo), salwadorskim megawięzieniu, do którego wybrała się pod koniec marca. Za jej plecami – za kratami – stała grupa łysych, wytatuowanych mężczyzn. I choć wyglądali na wyjątkowo niebezpiecznych bandytów, to jednak widać było, że stoją niemal na baczność i nikt z nich nie śmie nawet pisnąć.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.