W niedzielę 1 czerwca w II turze wyborów prezydenckich zmierzą się Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki. Według ostatniego z sondaży, to popierany przez PiS kandydat ma większe szanse na zwycięstwo. Różnica jest jednak niewielka.
Media szukają haków na Nawrockiego
Tymczasem Krzysztof Puternicki zamieścił na swoim koncie na platformie X wpis, w którym podzielił się niepokojącymi spostrzeżeniami. Według niego, dziennikarze TVP i TVN od kilku dni szukają w Trójmieście osób, które mogłyby podzielić się z nimi kompromitującymi informacjami na temat Karola Nawrockiego. Jak pisze podróżnik, na ostatniej prostej kampanii w proces ma włączyć się dziennikarz Tomasz Siekielski. Krążą również pogłoski, że były bokser Dariusz Michalczewski ma być namawiany do zabrania głosu.
Puternicki stwierdza, że można by uznać, iż takie działanie jest normalne, bo przecież "chodzi o wybór głowy państwa". Jednak według jego informacji, "prawdy nikt tu nie szuka, a bardziej chodzi o zwykłą produkcję kompromatów". Przytoczył sprawę numeru posesji opisanej w książce "Spowiedź Nikosia" Karola Nawrockiego napisanej pod pseudonimem Tadeusz Batyr.
"Doszło tam ponoć do literówki. Podany w książce numer domu, różnił się od tego właściwego o jedną cyfrę. «Filmowcy» podążający śladami bohaterów «Spowiedzi Nikosia» dotarli do mieszkającej pod omyłkowo podanym adresie domu kobiety. Ponoć ekipa dość bezpośrednio na samym wejściu zasugerowała właścicielce, aby złożyła pozew sądowy przeciwko Karolowi Nawrockiemu za dokonaną pomyłkę w książce, na co właścicielka przystała. Dziwnym zbiegiem okoliczności, jak się okazało był fakt, iż owa Pani zna również osławionego gangstera Olgierda. Udało mi się ustalić, że dość słabo. Znajomość wynikała z peselu i praktycznie tej samej dzielnicy, może również z «zakupów», z których ta Pani jest do dzisiaj jest znana" – pisze Puternicki.
"Na pytanie ekipy, czy może wie, czy Olgierd pracował dla Karola Nawrockiego (takie z sugestią) odparła, że było na odwrót, że to Karol Nawrocki pracował dla niego. To część rozmowy, którą słyszeli sąsiedzi. Podobno już po tym, jak ekipa odjechała, sama właścicielka chwaliła się, że wymyśliła tą historię, aby dokopać Nawrockiemu w wyborach, i że w ogóle sama zadzwoniła do stacji telewizyjnej. Dziwnym wydaje się fakt, że to koleżanka z klasy pewnej znanej osoby (opiszę to, gdy materiał zostanie użyty). Tak samo dziwnym jest inny fakt, że cała sytuacja wynika w momencie, w którym nasza bohaterka zmaga się z odciętą wodą w dużym domu i komornikiem, który chce go zlicytować" – dodał.
Reżyser zastrzegł, że nie wie, czy opisany przez niego materiał ujrzy światło dzienne. Dodał, że historia "Stromy Daniels i jej podobnych, które dobrze zarabiały wymyślaniem historii na użytek swój jak i innych" każe sądzić, że może tak się stać.
"Znam też determinację strony, która reprezentuje Rafała Trzaskowskiego. Udowodniono to już w ostatnich tygodniach wiele razy. Służby, ich telewizje, cały aparat państwa zrobi wszystko co w mocy, aby zniechęcić wyborców do zagłosowania na Karola Nawrockiego. Spodziewam się, że świętości nie będzie, tym bardziej prawdy" – zakończył swój wpis.
Czytaj też:
"Pozew wezmę na siebie". Szokująca akcja wymierzona w NawrockiegoCzytaj też:
Zagraniczna ingerencja w polskie wybory. Na jaw wyszły nowe fakty