Zastosowano wobec mnie taki model szykanowania, który wykańcza. Przez trzy lata żyłem jak James Bond, budziłem się i zastanawiałem, co się dzisiaj złego wydarzy i jak ja to pokonam. To nie jest w ogóle przesada, każdego dnia trzeba było pokonywać jakąś kolejną przeszkodę, bo ktoś tak to właśnie zaplanował. Żyłem jak w czasach PRL, łącznie z tym, że wstawiano ludzi do mojego środowiska” – tak ks. Jacek Stryczek, założyciel stowarzyszenia Wiosna, organizującego każdego roku popularną akcję charytatywną Szlachetna Paczka, opowiada o tym, co działo się z nim w czasie śledztwa prokuratury.
Śledztwo ruszyło w 2018 r., po rzekomo demaskatorskim artykule dotyczącym mobbingu w Wiośnie. Dziennikarz Janusz Schwertner opisywał, że codziennością w fundacji prowadzonej przez księdza ma być mobbing: ataki na pracowników i ich poniżanie. Oskarżano księdza m.in. o to, że wypytuje o prywatne sprawy, a potem wykorzystuje je z pozycji przełożonego. „Rozmawiałem z 21 osobami, które opowiadały mi o piekle, jakie przeżyły w stowarzyszeniu” – relacjonował Schwertner, dodając, że „wiele osób nie chciało, żeby ten tekst powstał”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
