Między japońską zjawą a polskim upiorem
  • Łukasz CzarneckiAutor:Łukasz Czarnecki

Między japońską zjawą a polskim upiorem

Dodano: 
Nabeta Gyokuei, „Kasha”, 1881, „Ilustrowana księga potworów”, drzeworyt barwny
Nabeta Gyokuei, „Kasha”, 1881, „Ilustrowana księga potworów”, drzeworyt barwny Źródło: DoRzeczy / sc, MUZEUM SZTUKI I TECHNIKI JAPOŃSKIEJ MANGGHA
W krakowskim Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha do końca wakacji można oglądać wystawę „Sto nocnych zjaw. Duchy, demony i upiory w sztuce Japonii i Zachodu”.

To idealna okazja, by wejść w strefę mroku i spotkać jej mieszkańców: zarówno tych wywodzących się z rodzimej tradycji, jak i przybyszów z Dalekiego Wschodu

Wydawać by się mogło, że letnia pora nie sprzyja opowieściom o duchach. W naszym kręgu kulturowym przyzwyczailiśmy do tego, że światy żywych i umarłych, racjonalnego umysłu i pokrętnej logiki zaświatów, stykają się ze sobą jesienią. Wtedy to ludy słowiańskie obchodziły święto dziadów, dziś schrystianizowane jako Dzień Zaduszny, a w obszarze cywilizacji anglosaskiej świętowane jest hucznie Halloween (wywodzące się, nie jak chcą niektórzy panikarze, z czarnych mszy, lecz z obrzędów zaduszkowych katolickich Irlandczyków migrujących do USA).

Artykuł został opublikowany w 32/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także