Papież Innocenty XI musiał być mocno zaskoczony, a było to ponad trzy wieki temu, gdy mieszkańcy dwóch alpejskich miejscowości, Fiesch i Fieschertal, zwrócili się do niego o pomoc w powstrzymaniu zagrażającego ich domostwom potwora. W tej intencji ślubowali cnotliwe i pełne wyrzeczeń życie. Papież przychylił się do ich prośby i pobłogosławił ich śluby. Ale trzy i pół wieku później ich praprawnukowie zwrócili się z gorącą prośbą do Benedykta XVI, by zwolnił ich z tych ślubów i wybłagał powrót potwora. Na razie błagania okazały się bezskuteczne. Wystraszony potwór jest w odwrocie, systematycznie wycofuje się w wyższe partie gór. Nazywa się Aletsch i jest największym lodowcem alpejskim.
Prognozy klimatologów przewidują, że przy dzisiejszym tempie topnienia większość lodowców górskich zniknie do końca stulecia. Słychać głosy żalu miłośników wysokich gór i lodowych krajobrazów. Ale najbardziej zaniepokojeni są przedstawiciele biznesu narciarskiego, którego wartość ocenia się na 70 mld dol. rocznie. Zanikanie lodowców przeobrazi, już przeobraża, życie milionów ludzi na całym globie. I nie są to przeobrażenia, na które można patrzeć z optymizmem.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
