Lidia Lemaniak, DoRzeczy.pl: Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski ogłosił wczoraj, że od 1 czerwca 2026 roku będzie obowiązywać zakaz nocnej sprzedaży alkoholu w stolicy. Wcześniej w tej sprawie była awantura na posiedzeniu rady miasta. Jak Pan uważa, z czego wynika zmiana zdania prezydenta Trzaskowskiego?
Michał Wawer, poseł Konfederacji: Myślę, że to wszystko trzeba rozpatrywać w kategoriach w ogóle nie tematu dostępu do alkoholu, bo to jest całkowicie poza obszarem zainteresowania kogokolwiek. Chodzi o walkę wewnętrzną w Platformie Obywatelskiej. To wielka bitwa pomiędzy Rafałem Trzaskowskim a szefem warszawskich struktur PO, Marcinem Kierwińskim. Bitwa, w której Donald Tusk rękami innych polityków, rozprawia się ze swoimi potencjalnymi konkurentami w partii. Nieprzypadkowo też słyszymy teraz plotki o tym, że Rafał Trzaskowski ma stracić funkcję wiceprzewodniczącego PO. Donald Tusk umacnia swoją władzę nad partią. Równie dobrze mogło być na odwrót, czyli tak, że Rafał Trzaskowski broniłby tego, żeby alkohol w nocy w sklepach był sprzedawany. Wtedy panowie Kierwiński i Tusk byliby za tym, żeby wprowadzić nocną prohibicję. Widać, że w PO obecnie odbywa się noc bardzo długich noży.
Jako Konfederacja, jako Ruch Narodowy, którego jest Pan politykiem, uważacie, że w ogóle w Polsce powinien obowiązywać zakaz nocnej sprzedaży alkoholu?
Uważamy, że takie sprawy powinny być w rękach samorządów. System, który obecnie mamy, działa dobrze. Widzimy, że kolejne gminy – spełniając oczekiwania mieszkańców – sięgają po wprowadzenie nocnej ciszy alkoholowej. Nie ma żadnego powodu, żeby tą sprawą zajmować się w Sejmie, skoro samorządy radzą sobie z tym doskonale.
Wracając do Warszawy, to zgodnie z zapowiedzią Rafała Trzaskowskiego, zakaz sprzedaży alkoholu w nocy, ma zostać wprowadzony od połowy przyszłego roku. Dlaczego nie wcześniej?
Uważam, że to się wpisuje w logikę walki wewnętrznej w Platformie Obywatelskiej. Widzimy, że w bardzo wielu miastach i gminach samorządy bez żadnych kontrowersji i bez żadnych bojów politycznych, przyjmują takie przepisy. Mieszkańcy zwykle są z tego zadowoleni, choć to zależy od lokalnej specyfiki. Są miejsca, gdzie i mieszkańcy tego oczekują, i gminy mogą ocenić, że to się im opłaca, bo odciąża SOR-y i policję. Jednak są też miejsca, na przykład turystyczne, gdzie i gminy, i mieszkańcy, mogą dojść do wniosku, że to się nie opłaca, żeby zakaz nocnej sprzedaży wprowadzać. Nie ma żadnego powodu, żebyśmy jakąś lewicową ustawą narzucali całemu krajowi naraz, że w każdym konkretnym sklepie ma obowiązywać zakaz sprzedaży alkoholu w nocy.
Czytaj też:
"Wszyscy zawaliliśmy". Kierwiński bije się w piersiCzytaj też:
Nocna prohibicja w całej Warszawie. Trzaskowski podał datę
