Szef MSWiA opublikował na X post, w którym w pewnym sensie z góry zawyrokował w sprawie piątkowego incydentu pod siedzibą Platformy Obywatelskiej w Warszawie. W kierunku budynku miał polecieć koktajl Mołotowa. Sprawy ataku są obecnie poszukiwani przez policję.
– Mieliśmy tutaj akt terroru. Jeden ze sprawców rzucił koktajl Mołotowa w drzwi, gdzie mieści się Biuro Krajowe Platformy Obywatelskiej, drugi próbował to podpalić – powiedział dziennikarzom poseł PO Witold Zembaczyński. – Bohaterski świadek odepchnął podpalacza, próbował go ująć, doszło do szarpaniny. Ten wyzywał go od "j... platformersów". Był to atak polityczny — relacjonował polityk.
Kierwiński: Apelowaliśmy do władz PiS
"W sprawie ataku na siedzibę PO w Warszawie. Policja działa. Sprawcy nie pozostaną bezkarni. Po obrzydliwych słowach Bąkiewicza apelowaliśmy do władz PiS o potępienie tej mowy nienawiści. Potępienia nie było. Były zachwyty" – napisał Kierwiński.
Czym oburzył koalicję Bąkiewicz?
Kierwiński nawiązał do sobotniego wydarzenia na placu Zamkowym w Warszawie gdzie Prawo i Sprawiedliwość wraz z sympatykami manifestowało przeciwko paktowi migracyjnemu i niekorzystnej dla Polski umowie handlowej UE-Mercosur. Przemawiali na nim politycy PiS, w tym prezes partii Jarosław Kaczyński. Głos zabrał również Robert Bąkiewicz. Pojawił się na scenie wraz z członkami Ruchu Obrony Granic (ROG), którzy trzymali symboliczne papierowe kosy.
Krytykę ze strony polityków koalicji rządowej wywołał szczególnie jeden fragment wypowiedzi Bąkiewicza. – Nie bójcie się tego, że oni próbują nas zastraszyć. Nie bójcie się prokuratur, sądów. Ci ludzie zapłacą za to cenę i ta droga na Grunwald musi być taka, że sprawiedliwość musi zapaść, że te chwasty trzeba z polskiej ziemi powyrywać i napalm na tę ziemię rzucać, żeby nigdy nie odrosły. (...) My musimy iść na Malbork. My musimy zwyciężyć – mówił do zgromadzonych działacz.
"Nawoływanie do zbrodni"
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie poinformował w poniedziałek, że prokuratura zajęła się z urzędu wypowiedziami Roberta Bąkiewicza z sobotniej demonstracji.
Postępowanie prowadzone jest pod kątem nawoływania do zbrodni (art. 255 par. 2 Kodeksu karnego). Przepis ten stanowi, że "kto publicznie nawołuje do popełnienia zbrodni, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".
Czytaj też:
Bąkiewicz krzyczał o "wyrywaniu chwastów". Teraz może mieć kłopotyCzytaj też:
Prof. Dudek o nowej frakcji w PiS. "Najbardziej skrajna"
Inwestuj w wolność słowa.
Akcje Do Rzeczy + roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
