Przeskoczymy jeszcze tylko Rumunię i już będziemy na pierwszym miejscu w rankingu najbardziej nieinnowacyjnych gospodarek w UE. A wszystko dzięki ciężkiej, ba – nie bójmy się tego określenia – morderczej pracy całej Platformy, która swymi ośmioletnimi rządami, sprawowanymi do spółki z PSL, można rzec, zwieńczyła trwający kilkadziesiąt lat proceder innowacyjnego zapóźniania Polski przez reżim PRL, nieco spowolniony przez rządy wolnej III RP.
Nie sposób przy tym nie zauważyć, że politycy Platformy dawali z siebie w tej sprawie naprawdę dosłownie wszystko, i to do ostatniej chwili. Ani o jotę nie odpuścili nawet tuż przed oddaniem władzy. Dzięki ich niezwykłej determinacji właśnie w ostatnim roku słynnych rządów ekipy Tuska-Kopaczowej, Polsce udało się dać wyprzedzić Bułgarii i spaść w rankingu najbardziej innowacyjnych gospodarek UE o jedno miejsce, by wylądować na pozycji przedostatniej, tuż nad ostatnią Rumunią.
Czyli – inaczej mówiąc, bo przecież wszystko zależy od punktu widzenia – Polsce udało się w tych złotych czasach wyprzedzić Bułgarię i wspiąć o jedno miejsce w rankingu najbardziej nieinnowacyjnych gospodarek Unii, by znaleźć się na podium z drugą lokatą – tuż przed wspomnianą Bułgarią, ale nadal za „od zawsze” okupującą pierwszą, poczesną pozycję Rumunią.
No i gdyby niewdzięczni Polacy nie odebrali Platformie władzy, to – jestem o to spokojny – w przyszłym roku, a najpóźniej za dwa–trzy lata wyprzedzilibyśmy również Rumunię i dumnie dzierżyli berło najbardziej nieinnowacyjnej gospodarki Unii Europejskiej, walcząc dalej już tylko sami ze sobą o miano najbardziej nieinnowacyjnej gospodarki UE wszech czasów.
A teraz, po zwycięstwie Prawa i Sprawiedliwości, wciąż jeszcze nie wiadomo, w którą stronę podążymy: będziemy deptać po piętach Rumunii, by ją w końcu przegonić, czy – jak należałoby wnosić z obietnic polityków PiS – damy się jednak wyprzedzić Bułgarii i w rankingu najbardziej nieinnowacyjnych gospodarek UE spadniemy z drugiego miejsca znowu na trzecie.
Jednak przecież dokładnie takie same obiecanki przez osiem lat swych rządów, i to z ręką na sercu, każdego – bez wyjątku – dnia powtarzali politycy Platformy. Obym się więc mylił, lecz na razie słabo składa mi się w całość, a właściwie w ogóle nie składa, przyobiecane przez polityków PiS radykalne poprawienie poziomu innowacyjności naszej gospodarki z już – i to lekką ręką – podniesionymi przez nich wydatkami socjalnymi (tylko niektóre z nich mają sens), w tym w szczególności z wyrzucaniem miliardów złotych w błoto, bo np. na podtrzymywanie przy życiu nierentownych, kompletnie antyinnowacyjnych kopalń.
I to wszystko w sytuacji, gdy na innowacje – w skali całej Polski – wydajemy zaledwie 1 proc. PKB, czyli marne 17–18 mld zł rocznie.