Męczennicy wyklęci
  • Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

Męczennicy wyklęci

Dodano:   /  Zmieniono: 
 

Wydawałoby się, że upamiętnienie rodziny Ulmów, wymordowanej przez Niemców za ukrywanie Żydów, nie powinno budzić żadnych wątpliwości. Były jednak przecież jakieś powody, dla których tzw. kręgi opiniotwórcze przez lata szturchały nas kontaminacjami Grossa, obcesowo domagając się narodowego samobiczowania, prezydent Kwaśniewski przepraszał wylewnie w naszym imieniu cały świat, a oUlmach, Kowalskich i innych Sprawiedliwych było równie głucho jak o wyklętych.

Piotr Kadlčik, przez wiele lat przewodniczący związku gmin żydowskich RP, skwitował to wydarzenie przedziwnym komentarzem, wprawdzie oddając hołd Sprawiedliwym, którym także jego rodzina zawdzięcza przeżycie, ale po to tylko, by podkreślić, że jednakowoż w pełni satysfakcjonujące byłoby poświęcone ich pamięci muzeum, gdyby przypominano w nim również szmalcowników i kolaborantów, którzy Niemcom w polowaniu na Żydów pomagali.

Żeby uświadomić sobie cały bezczelny nonsens tych słów, zachęcam do prostego eksperymentu. Proszę sobie wyobrazić, że ktoś – może sam Piotr Kadlčik – proponuje waszyngtońskiemu Muzeum Holokaustu, aby obok Żydów ofiar upamiętniało także żydowskich kolaborantów, choćby tych, o których pełno w „Eichmannie w Jerozolimie” Arendt czy recenzowanej na tych łamach książce Adama Sitarka. A co, nie było takich? Byli, jeszcze jak. Niech więc w imię ścisłości pamięci w każdym memoriale Shoah znajdzie się miejsce dla Chaima Rumkowskiego tudzież podobnych mu handlarzy własnymi rodakami. Niech każdy hollywoodzki film o Holokauście zostanie opatrzony przynajmniej napisem, przypominającym, czym były judenraty i żydowska policja w gettach.

Rzecz nie dotyczy tylko Holokaustu, lecz każdej pamięci. Już widzę, jak by się spodobał Francuzom pomysł, by pod Verdun, albo Amerykanom, by w mauzoleum USS „Arizona”, wydzielić izby pamięci o dezerterach, złodziejach, gwałcicielach i mordercach, których licznie wszak skazywały wczasie wojny ich własne sądy polowe. Inne narody, właściwie wszystkie poza naszym, mają jednak prawo do selektywnej pamięci. Tylko nam się trafili tacy pedagodzy, którzy jeśli już nie mogą dłużej milczeć o męczennikach, to przynajmniej ich jakoś pomniejszą i zrelatywizują. 

Cały wywiad opublikowany jest w 14/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także