Exposé Donalda Tuska, co zrozumiałe, stało się źródłem wielu ocen i komentarzy. Duża część ekspertów podkreśla, że celowo było ono ogólnikowe, pełne patosu i porównań. Nie obyło się ono także bez skandalu. Lider PO przeczytał bowiem w Sejmie manifest autorstwa Piotra Szczęsnego, który w 2017 r. dokonał aktu samospalenia. Krzyczących posłów uciszał marszałek Szymon Hołownia. Ogółem premier przemawiał przed ponad 2 godziny. Lider Platformy Obywatelskiej przedstawił zaledwie kilkanaście konkretnych obietnic, co mocno kontrastuje z jego pierwszym exposé z 2007 roku, kiedy było ich ponad 200. Tusk zapowiedział m.in. wprowadzenie "babciowego", ułatwienia dla przedsiębiorców czy zmiany w armii. Odniósł się także do przyszłości Centralnego Portu Komunikacyjnego i miejsca Polski w Unii Europejskiej.
Co dalej z PiS?
Po wyborach parlamentarnych 15 października klub PiS ma w Sejmie 191 posłów, natomiast Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga (Polska 2050 i PSL) oraz Nowa Lewica łącznie – 248. Dlatego też mimo że wybory teoretycznie wygrała Zjednoczona Prawica, to formacja Kaczyńskiego musi oddać władzę. Andrzej Gajcy z Onetu pisze, że PiS jest obecnie pogrążone jest w decyzyjnym chaosie. "Nikt w partii nie wie, dokąd zmierza ugrupowanie, które, choć uzyskało ponad 7 milionów głosów w ostatnich wyborach, to znalazło się w opozycji" – czytamy.
Z rozmów z politykami PiS wynika, że w partii liczono na exposé Mateusza Morawieckiego, które miało stanowić nowe polityczne otwarcie. "Oprócz zabetonowania ostatnich stanowisk i instytucji, a także wydania ostatnich miliardów złotych z budżetu państwa, ten czas miał służyć przegrupowaniu w partii i budowie mitu założycielskiego, który wyznaczyłby kierunek partii do bycia w opozycji i wiosenne wybory samorządowe" – czytamy. Politycy przyznają jednak, że ten plan się nie powiódł. Niektórzy mówią wręcz o totalnej klapie. – Tusk będzie rządził nie cztery, a osiem lat – ocenił jeden z polityków PiS.
Lisicki i Ziemkiewicz komentują
W najnowszym odcinku programu "Polska Do Rzeczy" Paweł Lisicki i Rafał Ziemkiewicz pochylili się nad exposé Mateusza Morawieckiego. Publicyści zastanawiali się również, w którą stronę zmierza PiS. – W poprzednim odcinku zajęliśmy się exposé Donalda Tuska i tym, co miał do powiedzenia Polakom. Doszliśmy do wniosku, że niewiele. Jednak dzień wcześniej przed parlamentem występował Mateusz Morawiecki. Czy cokolwiek w tym exposé Morawieckiego utkwiło ci w pamięci? – zapytał red. naczelny "Do Rzeczy".
– Uważam, że to było najlepsze exposé Mateusza Morawieckiego, co potwierdza tezę, że politycy zaczynają być mądrzy, gdy zaczynają być byłymi. To szczególne exposé, bo wygłaszał je właściwie były premier. Wygłoszono dużo mądrych rzeczy, z których większość nijak się miała do rzeczywistości i rządów Morawieckiego – ocenił Rafał Ziemkiewicz. – Rzeczywiście, to było nieprawdopodobne. Rozdźwięk między praktyką a słowami, dawno nie był tak wielki – wskazywał Lisicki.
– Do tej pory nie udało się ustalić, jaki był cel tej operacji z Mateuszem Morawieckim jako premierem. To, że on przegra i to sromotnie, to było oczywiste. To, że przez dwa tygodnie będą się z niego nabijać, też było oczywiste, jak i to, że będzie musiał udawać, że to poważny rząd. Jaki był tego sens? Za cholerę nie można powiedzieć – dodawał red. naczelny "Do Rzeczy" Paweł Lisicki.
– Dla mnie jest niepojęte, dlaczego PiS wyznaczył Morawieckiego do tej samobójczej misji powstrzymania Tuska. Gdyby więc to był ktoś inny, to mógłby on mówić na poważnie te różne rzeczy. Teraz to z kolei wyglądało tak, jakby Morawiecki dopiero po utracie władzy uświadomił sobie, gdzie są rzeczy ważne, jakie są polskie interesy, na czym powinniśmy się skupić. Zresztą było to lepsze expose niż Donalda Tuska – powiedział Rafał Ziemkiewicz.
Zwiastun 251. odc. programu "Polska Do Rzeczy". Całość dostępna dla Subskrybentów – zachęcamy do skorzystania z naszej oferty.