Na początku marca do polskich kin wchodzi film "Biała odwaga". Produkcja już budzi poważne kontrowersje. "Do Rzeczy" od samego początku ostrzegało, że za pieniądze polskich podatników wybiela się niemieckich kolaborantów. W swoim tekście "Przemysł pogardy" pisał o tym Rafał Ziemkiewicz ("Do Rzeczy" 8/2021).
Reżyserem filmu jest Marcin Koszałka. Na ekranie pojawią się tacy aktorzy jak: Filip Pławiak, Sandra Drzymalska, Jakub Gierszał, Julian Świeżewski, Adam Woronowicz i Wiktoria Gorodecka. Produkcja kosztowała aż 16 mln złotych. To bardzo dużo jak na polskie warunki. W grudniu 2020 r. Polski Instytut Sztuki Filmowej przyznał na „Białą odwagę” dofinansowanie. Instytut Pamięci Narodowej podkreśla, że nie był zaangażowany w przygotowanie ostatecznego kształtu scenariusza filmu "Biała odwaga".
Goralenvolk w polskim kinie
Film opowiada o historii dwóch braci wywodzących się z szanowanego góralskiego rodu Zawratów. Młodszy z nich, Jęderek zakochuje się w pięknej Bronce, jednak kobieta zostaje wydana za maż za jego brata Macieja. Po wybuchu wojny przed oboma mężczyznami staje poważny dylemat.
"Dumny Jędrek porzuca rodzinne strony, by szukać zapomnienia wśród krakowskiej bohemy. Na swojej drodze spotyka niemieckiego naukowca i alpinistę Wolframa, który głosi teorię, w myśl której Górale pochodzą od starogermańskiego plemienia Pragotów. Gdy wybucha wojna, Niemcy oferują mieszkańcom Podhala współpracę. Maciej Zawrat, wspierany przez wiele wybitnych rodów, zdecydowanie odrzuca tę propozycję. Jednak przekonany przez Wolframa Jędrek, mając nadzieję na odzyskanie ukochanej i ocalenie swojej społeczności przed wojenną zagładą, podejmuje współpracę" – czytamy w opisie filmu.
W trakcie wojny Niemcy faktycznie złożyli góralom propozycję współpracy. Na tej podstawie w listopadzie 1939 roku utworzono Goralenverein – organizację mającą skupiać górali wspierających niemieckich okupantów. Należy zaznaczyć, że nie wszyscy przedstawiciele organizacji góralskich dołączyli do tej inicjatywy. Od samego początku Goralenverein był zwalczany przez polski ruch oporu.
"Biała odwaga" w kinach. Lisicki i Ziemkiewicz komentują
W najnowszym odcinku programu "Polska Do Rzeczy" Paweł Lisicki i Rafał Ziemkiewicz skomentowali m.in. film "Biała odwaga". – Chciałem wrócić do Twojego tekstu sprzed kilku lat, który napisałeś w tygodniku "Do Rzeczy". tekst dotyczy filmu, który zaraz wejdzie na ekrany – "Biała odwaga". Rzekomo ma on pokazywać współpracę między góralami a Niemcami. To opowieść o Goralenvolku, który niby miał być bardzo popularny – powiedział Paweł Lisicki.
– Pomysł, żeby z kwestii marginesowej robić główne wydarzenie pod hasłem "rozliczamy się z naszą przeszłością", jakby kolaboracja była kwestią masową, samo w sobie było absurdem. Napisałeś ten tekst i pamiętam, jakie było oburzenie, jak to możliwe, że publikujemy takie teksty. Mówię o tym dlatego, że wtedy film był w fazie przygotowań, teraz wchodzi na antenę i mamy coraz większy opór Podhalan, którzy są wkurzeni. Nagle zostają pokazani jako ci, którzy byli skłonni do kolaboracji – dodawał red. naczelny "Do Rzeczy".
– Polska, która krwawiła straszliwie i jeśli spojrzymy na kalendarium II wojny światowej, to nie ma dnia, by nie rozstrzelano jakiejś grupy Polaków, robi film o tej garstce. Historycy są zgodni, że to nie jest żaden trup w szafie. Kolaborantów było niewielu, zresztą zostali powieszeni, jak tylko to było możliwe. Szczytem kolaboracji była próba stworzenia góralskiego oddziału SS. W końcu znalazło się kilkanaście osób, które jak wytrzeźwieli, to od razu zdezerterowali. I robienie z tego filmu? – dziwił się Rafał Ziemkiewicz.
Zwiastun 269. odc. programu "Polska Do Rzeczy". Całość dostępna dla Subskrybentów.