Według "Gazety Wyborczej" na początku czerwca biskup Janiak został przywieziony karetką na oddział ratunkowy szpitala w Kaliszu. Lekarze podejrzewali udar mózgu, bo duchowny nie mógł się wysłowić. Okazało się jednak, że był pijany – miał mieć 3,44 promila alkoholu we krwi.
– W odpowiedzi na pytania dotyczące dzisiejszych publikacji na temat bp. Edwarda Janiaka, stanowczo oświadczam, że – jeśli informacje przekazane w mediach się potwierdzą – to opisywana sytuacja nigdy nie powinna się wydarzyć – powiedział rzecznik Episkopatu Polski, ks. Paweł Rytel-Andrianik.
Jak dodał, "jest zrozumiałym, że każda taka informacja wzbudza liczne reakcje społeczne oraz wywołuje emocje wśród wiernych". – Obecnie oczekujemy na rzetelne wyjaśnienie doniesień medialnych w sprawie tego zdarzenia, które – jeszcze raz zaznaczam – nigdy nie powinno mieć miejsca, szczególnie wśród ludzi Kościoła – podkreślił rzecznik KEP.
Wobec biskupa Janiaka toczy się w Watykanie postępowanie w sprawie tuszowania przez niego przypadków pedofilii. Miał on ukrywać przypadki molestowania seksualnego przez księdza Arkadiusza H. pracującego w diecezji kaliskiej. Ujawnili to bracia Sekielscy w filmie „Zabawa w chowanego”.
Wniosek o przeprowadzenie dochodzenia w tej sprawie skierował do Stolicy Apostolskiej prymas Polski abp Wojciech Polak. Jeśli zarzuty się potwierdzą, to biskupowi Janiakowi grozi nawet usunięcie z urzędu.
Czytaj też:
Ks. Isakowicz-Zaleski o liście biskupa Janiaka: To jest szok