Dziaderski krindż, czyli rzecz o julce
  • Tomasz RowińskiAutor:Tomasz Rowiński

Dziaderski krindż, czyli rzecz o julce

Dodano: 
fot. zdjęcie ilustracyjne
fot. zdjęcie ilustracyjne Źródło:Flickr / (CC BY-ND 2.0)/Jennifer Moo
Podsumowując, można się cieszyć, że zabawa tak się skończyła i młodzież nie chce żeby ją odpolityczniać czy upupiać, jak jakichś milusińskich.

Zapewne słyszeli Państwo o corocznym plebiscycie na Młodzieżowe Słowo Roku PWN i “Słownika języka polskiego” - sjp.pl. Jeśli nie, to przypomnę. Kilku dziadersów, pomyślało, że zabawi w kapitułę, która w ramach rozrywki będzie poprzez konkurs upupiać młodzież, jaka to ona jest fajna i kreatywna. I cóż, w końcu nastąpiło to, co nastąpić musiało gdy się z młodymi igra. Zabawa się skończyła. Może ta młodzież podrosła, a może już nie chciała być przedmiotem boomerskiej rozrywki.

Wobec zalewu “upolitycznienia” i “wulgarności” obecnych w głosowaniu kapituła ostatecznie poczuła się zmuszona by wydać solidne belferskie oświadczenie, że to koniec i zabieramy zabawki.

Kapituła się tłumaczy

“Kapituła plebiscytu Młodzieżowe Słowo Roku postanowiła w roku 2020 nie wyłaniać zwycięskiego słowa. Konkurs, który przez lata był zabawą z językiem i służył refleksji nad nim, stał się w tym roku areną walki na słowa, a tego faktu nie możemy i nie chcemy akceptować. Najczęściej zgłaszane były słowa wulgarne, wyśmiewające konkretne osoby, poglądy, postawy lub płeć” - napisano w specjalnym oświadczeniu.

“Na pierwszym miejscu znalazło się nazwisko polityka na S oraz słowa od tego nazwiska utworzone. Na drugim miejscu jest nazwa stygmatyzująca popularne imię żeńskie, którego zwycięstwo wykluczyliśmy tydzień temu, na trzecim miejscu jest czasownik pochodzący od nazwy instytucji organizującej plebiscyt, wyrażający sprzeciw uczestników wobec naszej decyzji. Na czwartym i piątym miejscu są hasła znane z ulicznych demonstracji zawierające słowa wulgarne na W oraz J (drugie hasło symbolizowane jest często przez osiem gwiazdek)” - czytamy w kolejnym akapicie oświadczenia.

Słowa, które znalazły się na pięciu pierwszych miejscach, są sprzeczne z regulaminem plebiscytu, na mocy którego eliminuje się określenia wulgarne, obraźliwe, nawołujące do nietolerancji, odnoszące się do konkretnych osób (w tym nazwiska). Z tych powodów kapituła plebiscytu nie wskazała zwycięskiego słowa roku 2020” - kończy jury konkursu swoje tłumaczenia.

Boomery, dziadersi i ageizm

Zanim przejdziemy do dalszych uwag napiszmy kim jest “dziaders”. Jest on polską odmianą amerykańskiego “boomera”. Samo określenie odnosi się do pokolenia "Baby Boomers", czyli osób, które urodziły się w latach 1946-1964. Jest ono jednak kierowane także do osób z pokolenia X, czyli urodzonych w latach 1961-1980. Jak wiadomo amerykanie lubią takie pokoleniowe przyporządkowana. Z czasem jednak i amerykański “boomer” zaczął oznaczać to, co polski “dziaders”, czyli kogoś starszego, kogo nie słucha się z powodu jego wieku. Dodajmy, że słowo “boomer” zaszło wysoko w plebiscycie na Młodzieżowe Słowo Roku 2019.

W omówieniu rozstrzygnięcia tamtego konkursu, o “boomerach” mogliśmy przeczytać: “Spośród nowych nazw gramatycznie męskich (odnoszących się do obu płci) uwagę zwraca boomer, ironiczna nazwa osoby starszej, reprezentującej pokolenie baby boom. Boomer jest podstawą komentarza „OK, boomer”, który definiuje poglądy rozmówcy jako niedzisiejsze”.

Co ciekawe słowo to wielokrotnie było w mediach na całym świecie opisywane, jako przykład ageizmu. Np. Francine Prose na łamach “The Guardian” pisała, że jej zdaniem wyrażenie to odzwierciedla ogólną kulturową akceptację dyskryminacji wobec osób starszych. Ale to tylko jeden z wielu głosów. Zresztą znane publiczne przykłady użycia tego wyrażenia potwierdzają jego lekceważący, a nawet wykluczający charakter. Znana jest historia nowozelandzkiej dwudziestopięcioletniej parlamentarzystki Chlöe Swarbrick, która w listopadzie 2019 roku użyła tego zwrotu, jako riposty w czasie dyskusji parlamentarnej. Intencja i skutek tego zachowania były jasne, ucieczka od konieczności odpowiadania na krytykę innego parlamentarzysty, pięćdziesięcioletniego posła opozycji Todda Mullera.

Odjaniepawlanie jest ok

Weźmy inne słowo, znane dość szeroko “odjaniepawlać”, które było wysoko notowane podczas plebiscytu z 2017 roku. W uzasadnieniu można było przeczytać: “Wśród neologizmów w powszechnym użyciu zwraca uwagę czasownik “odjaniepawlić/odjaniepawlać (się)” w znaczeniu ‘zdarzyć się niespodziewanie’. Najbardziej typowe użycie to pytanie „Co tu się odjaniepawla?”. Ten czasownik jest używany powszechnie nie jako bluźnierstwo czy wyraz antykościelnej fobii, lecz raczej naturalna reakcja na wszechobecny w przestrzeni publicznej zewnętrzny kult. Młodzież i slang młodzieżowy reagują buntem na różne narzucane publicznie narracje: prawicowe i lewicowe, religijne i liberalne. To słowo należy traktować jako żart językowy i pamiętać, że wielu z nas może ten żart nie śmieszyć albo obrażać. Ostrożnie”.

To tłumaczenie jest nieco niejasne. Z jednej strony czytamy, że to “naturalna reakcja”, że “żart”, że z pewnością “nie[...] bluźnierstwo”, nie “fobia”, no ale jednak może “nie śmieszyć albo obrażać”. Na fobię za to wygląda opinia autorów uzasadnienia, że kult zewnętrzny jest “wszechobecny w przestrzeni publicznej”. Do tego jeszcze dochodzi ciekawe zwieńczenie, że młodzi reagują buntem na różne narzucane narracje - także, co ciekawe, lewicowe i liberalne. Czy słowo “odjaniepawlać” jest rzeczywiście tak “naturalne” i neutralne można sprawdzić na tej samej stronie “Słownika języka polskiego” - sjp.pl. Jaką jego definicję znajdziemy pod odpowiednim linkiem? “Robić rzeczy nonsensowne, niekiedy szkodliwe dla innych. Czasem używane w celu wyrażenia zdziwienia, na przykład w formie – co Ty odjaniepawlasz? Także: Co tu się odjaniepawla?” Gdy czytam tę definicję nie wydaje mi się ona ani neutralna, ani żartobliwa, za to w całkiem oczywisty sposób “wyśmiewające konkretne osoby, poglądy, postawy”. Można odnieść wrażenie, że jury zareagowało na te wątpliwości - jeśli się takie pojawiły - równie młodzieżowym (a może jednak “dziaderskim”?) “ojtam, ojtam, z Papieża można się pośmiać”.

Przykładów takich określeń na granicy lekceważenia jest znacznie więcej w historii plebiscytu. Jury nie miało z tym problemu. Bardzo często słowa będące w czołówce konkursu powstały jako uogólniające stereotypy o negatywnej wymowie - “koniara”, “jesieniara”, “selfiara”. Pejoratyw znajdziemy zaraz, gdy powiemy sobie na głos słowo już nie młodzieżowe - “blachara”. Dwa szerzej omówione przykłady są ewidentnie pejoratywne i stanowią dobre tło dla tego, co w tym roku kapituła konkursu “odjaniepawliła”. Idąc dalej żargonem “młodzieżowym” stało się to, że “weszła ona, cała na biało”, czyli “julka” i wywróciła sędziowski stolik, doprowadzając do zakończenia zabawy “dziadersów” z młodzieżą. Młodzieżą, która już nie chciała być grzeczna.

Julka ok nie jest

Co mówi nam definicja “julki” na sjp.pl? “Określenie młodej kobiety zafascynowanej amerykańską kulturą i ruchami lewicowymi. Zazwyczaj używane w kontekście naiwnych acz wyrazistych wpisów na Twitterze”. Czy to jest obraźliwe? Nie wydaje się być bardziej obraźliwe niż “boomer” i “odjaniepawlać”, ale widocznie nie śmieszyło tak bardzo jury. A mogli przecież napisać, że obecność tego słowa to “naturalna reakcja na wszechobecny w przestrzeni publicznej zewnętrzny” klimat lewicowej i proaborcyjnej agresji.

“Nie zakazujemy i nie cenzurujemy słowa Julka, ale nie moglibyśmy uhonorować tytułem młodzieżowego słowa roku. Tak samo jak w roku 2019 wybraliśmy słowo alternatywka, a nie zgłaszaną najczęściej p0lkę, pogardliwe określenie kobiety. O tym, że słowo Julka (tak jak p0lka) stało się bronią w walce politycznej i w wojnie płci świadczą komentarze, napływające po ogłoszeniu kapituły w tej sprawie na profilu PWN i na prywatnych profilach członków kapituły – są to głosy niemal wyłącznie mężczyzn” - napisał stosując stygmatyzację płciową prof. Marek Łaziński, członek kapituły.

Można powiedzieć, że tyle by było jeśli chodzi o zgodę jury na kierowanie się przez młodych “buntem na różne narzucane publicznie narracje” także lewicowe i liberalne. Ageistowskie czy antykatolickie, w każdym razie stygmatyzujące odzywki, łatwo było nazwać “buntem na różne narzucane publicznie narracje”, ale uszczypliwa reakcja na lewicowe komunały pisane w mediach społecznościowych musiała się spotkać ze sprzeciwem. Być może faktycznie jury otrzymywało jakieś wulgarne uzasadnienia, ale my - jako czytelnicy wyników konkursu - tych uzasadnień nie znamy, a sama “julka” nie przynosi drastycznych skojarzeń. A skojarzenie “odjaniepawlać” jako kalki słowa już bardzo ostrego, czyli “odpierdalać” jest oczywiste dla każdego młodego człowieka. Trzeba być nie lada boomerem, żeby tego nie widzieć. Co za tym idzie określenie “julka” dla tych kobiet, które wzięły udział w popieraniu agresji Ruchu “Wypierdalać” jest czymś bardzo delikatnym. Takim najwyżej lekceważącym boomerem. Oczywiście, jury zapewne może mi odpowiedzieć cytując jakiś swój regulamin, ale to niczego nie zmienia w waloryzacji słów.

Kończcie państwo, krindżu darujcie

Podsumowując, można się cieszyć, że zabawa tak się skończyła i młodzież nie chce żeby ją odpolityczniać czy upupiać, jak jakichś milusińskich. Może młodzież po kilku latach zrozumiała, że “konkurs, który przez lata był zabawą z językiem i służył refleksji” odbierał jej słowotwórczą kreatywność i refleksję w sferza będącej poza religią najważniejszą z ludzkich aktywności, w których posługujemy się mową. Mówiąc szczerze, na miejscu “Słownika języka polskiego” i szanownego jury odpuściłbym sobie kolejne edycje. Jeśli młodzież się zorientowała jak grać w tę grę, ale na własnych regułach, to czeka was w kolejnych latach całkiem sporo krindżu. Drogim dziadersom wyjaśnię, że “krindż” oznacza obciach, tak się chyba mówiło w najtisach, prawda? Mam nadzieję, że nie poczuliście się urażeni?

Czytaj też:
Nie poznamy Młodzieżowego Słowa Roku. Pierwszy raz w historii plebiscytu
Czytaj też:
"Julki, Oskarki posłuchali się Lempart i nagle oburzenie". Mocne słowa radnego o protestujących

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także