Manifest bergolianizmu, przyszłe konklawe i opór. Czy należy potępić arcybiskupa Vigano?
  • Paweł LisickiAutor:Paweł Lisicki

Manifest bergolianizmu, przyszłe konklawe i opór. Czy należy potępić arcybiskupa Vigano?

Dodano: 
Abp Carlo Maria Viganò
Abp Carlo Maria Viganò Źródło: YouTube
Tuż przed świętami Bożego Narodzenia papież Franciszek postanowił obdarzyć katolików nowym dokumentem, a mianowicie przygotowaną przez kardynała Victora Fernandeza deklaracją „Fiducia Supplicans”, w której to we właściwy sobie sposób, a więc pokrętnie, dialektycznie, odwracając kota ogonem i pisząc lewą ręką przez prawe ucho, ogłosił/nie ogłosił, że księża mogą (ale całkiem prywatnie) błogosławić pary homoseksualne.

Franciszek zrobił zatem to, co dawno temu przewidywałem, że zrobi, bo oswajanie sodomii jest jednym z najważniejszych celów jego pontyfikatu. W formie nieco prześmiewczej pokazałem to siedem lat temu w „Epoce Antychrysta”, a publicystycznej w „Imperium Sodomy”. Ostatni watykański dokument ma jedną zaletę: wielu otworzył oczy. Nawet ci, którzy do tej pory potrafili po mistrzowsku wręcz, dokonując cudów akrobatyki, nie widzieć, nie słyszeć i nie rozumieć, co mówi do nich Watykan, z przerażeniem zauważyli, że tym razem nie ma wyjścia i że Franciszek wiedzie ich na manowce lub, jeśli ktoś woli frazę biblijną, wprost ku przepaści.

Mocny głos kardynała Muellera

Tę zmianę nastawienia widać doskonale po reakcjach. Ci, którzy już wcześniej dostrzegli osobliwy kierunek, w którym podążał papież, ale pilnowali się przed użyciem nazbyt mocnych słów, teraz nazywają rzeczy po imieniu. Tak zrobił choćby kardynał Gerhard Mueller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, który papieskie poczynania nazwał „bluźnierstwem”. W specjalnym oświadczeniu napisał: „Błogosławienie rzeczywistości sprzecznej ze stworzeniem jest nie tylko niemożliwe, ale jest bluźnierstwem”. Niemiecki hierarcha stwierdził, że „trudności w błogosławieniu związku lub pary są szczególnie widoczne w przypadku homoseksualizmu”. I dalej: „W Biblii bowiem błogosławieństwo ma związek z porządkiem, który stworzył Bóg i który uznał za dobry. Porządek ten opiera się na różnicy płciowej mężczyzny i kobiety, powołanych do bycia jednym ciałem. Błogosławienie rzeczywistości sprzecznej ze stworzeniem jest nie tylko niemożliwe, ale jest bluźnierstwem” – stwierdził. „Wynika z tego, że dopóki papież Franciszek w dalszym ciągu będzie potwierdzał, że związki homoseksualne są zawsze sprzeczne z prawem Bożym, to w sposób dorozumiany potwierdza, że takich błogosławieństw nie można udzielić. Nauczanie «Fiducia Supplicans» jest zatem wewnętrznie sprzeczne i dlatego wymaga dalszych wyjaśnień" – można było przeczytać w oświadczeniu kardynała. Bardzo trafna ocena, nie wiem tylko na czym miałyby polegać dalsze wyjaśnienia. Papież nie tylko zatwierdził bluźnierczy dokument, ale też, co pokazują działania choćby hołubionego przez Franciszka ojca Jamesa Martina, który zaczął publikować zdjęcia błogosławionych przez siebie par homoseksualnych, ale zgadza się z „błogosławieństwem rzeczywistości sprzecznej ze stworzeniem”. Co tu jest jeszcze do wyjaśnienia?

Czytaj także