Co Polacy myślą o wojnie? Zastanawiający wynik w elektoracie PiS

Co Polacy myślą o wojnie? Zastanawiający wynik w elektoracie PiS

Dodano: 
Wojna na Ukrainie, zdjęcie ilustracyjne
Wojna na Ukrainie, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Wikimedia Commons
Większość Polaków uważa, że wojna na Ukrainie nie zakończy się szybko.

Na zlecenie "Rzeczpospolitej" IBRIS przeprowadził sondaż, w którym zbadano, co Polacy myślą o dalszych losach wojny. Wyniki nie napawają optymizmem. Niemal połowa respondentów twierdzi, że konflikt będzie jeszcze długo trwał. 48,8 proc. ankietowanych twierdzi, że "czeka nas długotrwały konflikt, który będzie wyniszczający dla Ukrainy, ale także dla krajów UE".

Co ciekawe to wśród zwolenników Prawa i Sprawiedliwości jest najwięcej osób, które twierdzą, że konflikt wkrótce się zakończy. 36 proc. wyborców PiS uważa, że wojna potrwa jeszcze długo, podczas gdy wśród zwolenników opozycji ten wynik wynosi znacznie więcej, bo 51 proc. Natomiast aż 61 proc. osób o niezdecydowanych preferencjach wyborczych jest zdania, że wojna nie zakończy się szybko. Z sondażu jednoznacznie też wynika, że zdecydowanie bardziej pesymistycznie nastawione są najmłodsze osoby.

UE dogada się z Putinem?

Podczas gdy 48,8 proc. badanych jest zdania, że konflikt będzie jeszcze trwał długo, to 20,8 proc. respondentów uważa, że "wojna nie skończy się bez bardziej zdecydowanych działań sojuszników Ukrainy".

Z kolei 17,9 proc. ankietowanych uważa, że „kraje UE dogadają się z Putinem i poświęcą Ukrainę dla swoich interesów”. Jedynie 6,6 proc. badanych twierdzi, że sankcje gospodarcze wymuszą na Putinie wycofanie wojsk i zakończenie wojny. 5,9 proc. zaznaczyło opcję "nie wiem".

Putin wywołał największą wojnę w Europie od 1945 r.

Atakując Ukrainę, Rosja wywołała największy konflikt zbrojny w Europie od momentu zakończenia II wojny światowej i doprowadziła do ogromnego kryzysu migracyjnego – z Ukrainy uciekło za granicę ponad 7 mln ludzi, z czego najwięcej (3,9 mln) do Polski.

Putin wysłał wojska na Ukrainę w odpowiedzi na prośbę przywódców samozwańczych republik Donieckiej i Ługańskiej, które wcześniej Rosja uznała za niepodległe i podpisała z nimi umowy o współpracy i wzajemnej pomocy.

Moskwa nazywa swoje działania "specjalną operacją wojskową" i domaga się od Kijowa "demilitaryzacji i denazyfikacji Ukrainy". Używanie w tym kontekście słów "inwazja" lub "wojna" zostało zakazane przez Roskomnadzor, rosyjski państwowy regulator mediów i internetu.

Atak Rosji na Ukrainę to drugi etap konfliktu, który trwa od kwietnia 2014 r. Wojnę poprzedziła rewolucja na Majdanie oraz tzw. kryzys krymski, który doprowadził do aneksji półwyspu przez Rosję. Osiem lat temu rosyjskie siły zbrojne rozpoczęły okupację Krymu. W obecności wojska przeprowadzono nielegalne "referendum", a następnie ogłoszono, że Krym wszedł w skład Federacji Rosyjskiej.

Czytaj też:
Od początku wojny Rosja zarobiła krocie na eksporcie surowców. Większość sprzedała UE
Czytaj też:
"Razem z Polską jesteśmy silniejsi". Znamy nowego ambasadora Ukrainy

Źródło: Rzeczpospolita
Czytaj także